Mająca swoją siedzibę w Nowym Jorku organizacja przyznała w raporcie, że doszła do takich wniosków po przeanalizowaniu zeznań świadków, informacji dotyczących prawdopodobnego źródła ataku, pozostałości użytej broni chemicznej oraz dokumentacji medycznej ofiar ataku. "Dowody w postaci rodzaju pocisków i wyrzutni wykorzystywanych w tym ataku zdecydowanie sugerują, że są to systemy broni będące wyłącznie w posiadaniu syryjskich sił zbrojnych i przez nie używane" - czytamy w raporcie HRW. "Human Rights Watch i eksperci od uzbrojenia, którzy monitorują użycie broni w Syrii, nie zgromadzili dokumentacji świadczącej o tym, że siły syryjskiej opozycji dysponują pociskami kalibru 140 mm i 330 mm i odpowiednimi wyrzutniami wykorzystanymi w ataku" z 21 sierpnia - napisano. Rozważają atak na cele w Syrii HRW zaznaczyła, że również badała sugestie, iż atak chemiczny mógł zostać przeprowadzony przez siły opozycyjne w Syrii. Zastrzegła jednocześnie, że "twierdzenia takie są niewiarygodne i sprzeczne z dowodami znalezionymi na miejscu" ataku. W odpowiedzi na użycie przez reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada broni chemicznej Stany Zjednoczone rozważają atak na cele w Syrii. Prezydent Barack Obama, który uważa, że interwencja wojskowa w Syrii leży w interesie bezpieczeństwa narodowego USA, zwrócił się o zgodę w tej sprawie do Kongresu. Analizy dotychczasowych wypowiedzi kongresmenów sugerują jednak, że Obama może tej zgody nie uzyskać. Tymczasem w poniedziałek szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow zaproponował umieszczenie syryjskiej broni chemicznej pod kontrolą międzynarodową w celu jej późniejszego zniszczenia. Obama ocenił, że rosyjska propozycja jest potencjalnie przełomowa, ale na razie trzeba ją traktować sceptycznie zważywszy na ostatnie dwa lata wojny domowej w Syrii. W trwającym od marca 2011 roku konflikcie syryjskim zginęło ponad 100 tys. ludzi. Jakie, według ciebie, korzyści z wojny z Syrią miałyby Stany Zjednoczone?