Były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera (1977-1981) powiedział, że ewentualna interwencja w Syrii powinna być "częścią szerszej strategii". W przeciwnym razie akcja taka będzie jedynie "reakcją karną", "lecz czy to rozwiąże problem?" - pytał w wywiadzie, dostępnym we wtorek na stronie internetowej niemieckiej rozgłośni. - Czy istnieje strategia rozwiązania tego problemu? Kto jest elementem tej strategii, a kto nie? To są pytania, nad którymi należy się poważnie zastanowić przed przystąpieniem do akcji wojskowej, która (...) pociągnie za sobą wielorakie konsekwencje, także niepożądan - mówił Brzeziński. Pytany, czy administracja Obamy dysponuje strategią lub "wielkim planem" dla Syrii na czas po interwencji wojskowej, Brzeziński odpowiedział: "Jeśli ją ma, to jest to dobrze strzeżona tajemnica". Zdaniem Brzezińskiego kryzys w Syrii jest częścią większego problemu związanego ze wstrząsami na Bliskim Wschodzie. - Rozwiązanie tego problemu nie powinno opierać się wyłącznie na sile militarnej i zależeć niemal całkowicie od mocarstw zachodnich. - Uderzające jest to, z jaką niecierpliwością Wielka Brytania i Francja forsują interwencję wojskową - powiedział, dodając, że oba kraje są dawnymi mocarstwami kolonialnymi w tej części świata. Brzeziński opowiedział się za włączeniem innych krajów w rozwiązywanie konfliktu w Syrii. Wymienił w tym kontekście mocarstwa azjatyckie oraz Rosję. Przyznał, że nie jest przekonany o celowości podjęcia obecnie akcji wojskowej przeciwko Syrii. - Nie dostrzegam szerszego strategicznego kontekstu (takiej akcji) - oświadczył. Ostrzegł, że udział w interwencji Ameryki i dawnych mocarstw kolonialnych stworzy natychmiast problemy polityczne. Sytuacja wokół Syrii zaostrza się od momentu, gdy syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Asada o użycie 21 sierpnia na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób.