Przed lokalami wyborczymi w Egipcie ustawiają się długie kolejki chętnych do głosowania. W Kairze ludzie czekali przed lokalami nawet na godzinę przed porannym otwarciem. Bezpieczeństwa na ulicach w całym kraju pilnuje ponad 250 tysięcy policjantów i żołnierzy. Istnieje bowiem obawa, że zwolennicy odsuniętych od władzy islamistów, którzy zbojkotowali głosowanie, będą chcieli zakłócić przebieg wyborów.Jest niemal pewne, że wybory jeszcze w pierwszej turze wygra Abdel Fatah al-Sisi. Po tym jak odsunął od władzy Bractwo Muzułmańskie, stał się dla wielu Egipcjan bohaterem. Przejściowy egipski rząd zadbał też o masową i pozytywną kampanię wyborczą Sisiego. Jego portrety w miastach wiszą niemal wszędzie. Sisi ma też poparcie elit oraz mediów.Abdel Fatah al-Sisi apelował w kampanii, by przywrócić w Egipcie porządek po ponad dwóch latach niestabilności politycznej. Obiecywał rozwój rolnictwa, edukacji i nowe mieszkania. Zarówno on jak i jego rywal Hamdin Sabahi, który walczy o fotel prezydenta tylko symbolicznie, obiecali, że po wyborach nie dopuszczą Bractwa Muzułmańskiego do władzy.Bractwo Muzułmańskie zbojkotowało wybory, bo uważa, że odsunięcie ugrupowania od władzy było zamachem stanu. Od lipca ubiegłego roku w zamieszkach w Egipcie zginęło już niemal półtora tysiąca osób. Liderzy Bractwa siedzą w więzieniach, a niektórzy z nich otrzymali ostatnio wyroki śmierci, których na razie jeszcze nie wykonano.Pierwsze nieoficjalne rezultaty egipskich wyborów powinny być znane jutro, kilka godzin po zamknięciu lokali wyborczych.