Mursiemu, jak i 14 innym osobom, w nawiązaniu do starć z grudnia ubiegłego roku zarzuca się nawoływanie do przemocy. Wojsko od czerwca przetrzymuje go w nieznanym miejscu, a proces będzie jego pierwszym publicznym wystąpieniem od czasu zatrzymania. Przypuszcza się, że zaogni i tak już gorącą atmosferę polityczną w kraju. - Dla (islamistów) to będzie jak zemsta na policji i wojsku - powiedział cytowany przez Associated Press egipski prawnik Chaled Abu-Bakr, reprezentujący trzy ofiary grudniowych walk. - Naprawdę mam nadzieję, że jutro nie poleje się krew - dodał. Sędzia Medhat Idris, który poinformował o zmianie miejsca tłumaczył, że proces nie będzie transmitowany na żywo. Także nie zostanie ujawnione miejsce przetrzymywania Mursiego. Zarzuty stawiane prezydentowi dotyczą wydarzeń z 5 grudnia 2012 roku, kiedy to stronnicy Mursiego i jego przeciwnicy starli się przed pałacem prezydenckim. Zginęło wówczas co najmniej 10 osób. Mursi jest oskarżony o podżeganie swych zwolenników do zabijania osób prowadzących protest przed pałacem, o użycie przemocy oraz bezprawne przetrzymywanie i torturowanie uczestników demonstracji. Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się Mursi, odpiera zarzuty o stosowanie przemocy. Twierdzi, że zwolennicy prezydenta bronili pałacu, a starcia wywołali przeciwnicy Mursiego. Armia odsunęła 3 lipca Mursiego od władzy po masowych protestach przeciwko jego rządom. Był on pierwszym wybranym w demokratycznych wyborach przywódcą Egiptu. Od czasu obalenia prezydenta zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego organizują gwałtowne protesty na ulicach egipskich miast. W połowie sierpnia pacyfikacja protestu przy meczecie Rabaa Adhawiya w Kairze zakończyła się śmiercią co najmniej 600 osób. Od piątku zwolennicy islamistów znów wychodzą na ulice Kairu i Aleksandrii, protestując przeciwko stawianiu Mursiego przed sądem. Dzisiaj Bractwo chce zorganizować wielotysięczny protest przed więzieniem w Tora na południu Kairu, gdzie najprawdopodobniej przetrzymywany jest Mursi.