Informację tę podano kilka godzin po podpaleniu przez protestujących zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego w Gizie, satelickim mieście Kairu, dwóch budynków lokalnych władz. Rząd jest gotów stawić czoło wszelkim "aktom terroryzmu" Bractwa Muzułmańskiego, obawia się "zbrodniczego planu zachwiania fundamentami egipskiego państwa", lecz poszukuje otwartego, politycznego rozwiązania konfliktu, które nie wyklucza żadnej z jego stron, o ile nie angażuje się ona w akty przemocy - głosi komunikat rządu w Kairze. "To wielki cios" Wcześniej rzecznik Bractwa Muzułmańskiego Gehad el-Haddad powiedział, że dla Bractwa i jego sojuszników akcja sił bezpieczeństwa to wielki cios. Podczas środowej akcji policyjnej, której celem było rozbicie dwóch obozów protestujących zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego, rannych zostało dwóch przywódców Bractwa Muzułmańskiego - dodał el-Haddad. Gniew "wymyka się teraz wszelkiej kontroli" - ostrzegł rzecznik. Nie żyje 525 osób Większość ofiar śmiertelnych w Kairze to osoby, które przebywały w obozowisku zwolenników Mursiego na placu przed meczetem Rabaa al-Adawija. Obozowisko, w którym od ponad miesiąca organizowano protesty siedzące i domagano się powrotu Mursiego do władzy, zostało zniszczone w środę przez siły bezpieczeństwa. Podczas tej operacji według najnowszego bilansu zginęło 525 osób.