Dekretem prezydenta Recepa Erdogana maksymalny czas przetrzymywania osób zatrzymanych bez oskarżenia przedłużono z czterech do 30 dni. Wszystko po tym, jak po nieudanym puczu władze wprowadziły w kraju stan wyjątkowy. Pozwala to na wydawanie decyzji z pominięciem zgody parlamentu. Władze zamknęły też ponad tysiąc prywatnych szkół i wiele stowarzyszeń, w tym 19 central związkowych, 15 uniwersytetów i 35 instytutów medycznych. W sumie od czasu nieudanego przewrotu aresztowano lub zwolniono z pracy ponad 60 tysięcy osób, w tym żołnierzy, policjantów, urzędników państwowych, sędziów, nauczycieli i wykładowców akademickich. Ponad połowa spośród dotkniętych restrykcjami to osoby związane z edukacją i szkolnictwem wyższym. Turecki rząd tłumaczy, że zatrzymania i aresztowania dotyczą wyłącznie osób, które mają oczywiste powiązania z ruchem gullenistów. To właśnie mieszkającego w Stanach Zjednoczonych duchownego Fethullaha Gullena rząd w Ankarze oskarża o zorganizowanie spisku. Gullen zaprzecza, ale Turcja domaga się jego ekstradycji. Wprowadzone po puczu restrykcje i czystki są krytykowane przez Stany Zjednoczone, Francję, Niemcy, Unię Europejską i organizacje praw człowieka. W odpowiedzi prezydent Recep Erdogan mówił w wywiadzie dla telewizji France 24, że Unia Europejska jest do Turcji "uprzedzona".