Rzecznik ambasady mówił w wywiadzie o bliskich relacjach premiera Flandrii z islamskim duchownym Fetullahem Gulenem, mieszkającym w USA, którego Ankara oskarża o przygotowanie wojskowego puczu. Według rzecznika poparcie dla wroga numer jeden Turcji, to poparcie terroryzmu. W związku z tą wypowiedzią turecki ambasador został wezwany do belgijskiego Ministerstwa Sprawa Zagranicznych, po czym publicznie przeprosił. Wcześniej premier Belgii Charles Michel określił tę wypowiedź jako niedopuszczalną, skrytykował także sytuację w Turcji. - Nie będziemy zamykać oczu na to, co dzieje się w Turcji, na czystki i aresztowania. Nie będziemy tego tolerować - powiedział premier Belgii Charles Michel. W Belgii rozgorzała dyskusja, czy rząd należycie zachował się po wojskowym puczu, kiedy prezydent Recep Erdogan rozpoczął prześladowania przeciwników politycznych. Opozycja mówi o krępującym milczeniu, rządzący przypominają, że kilkanaście godzin po nieudanym przewrocie premier Belgii apelował o przestrzeganie demokratycznych standardów. Mówił też, że przyszła współpraca Unii Europejskiej z Turcją jest uzależniona od przestrzegania rządów prawa.