Projekt Michela, którym na szczycie za tydzień zajmą się szefowie państw i rządów krajów UE, jest bardzo podobny do wstępnej propozycji KE z końca maja. W porównaniu do niej tylko nieznacznie zmniejszony ma być budżet z 1,1 bln euro do 1,074 bln euro. Co ważne, Belg nie zmniejszył funduszu obudowy, ani zaproponowanej przez KE proporcji między pożyczkami (250 mld euro) i grantami (500 mld euro). Zmienić się ma za to klucz podziału środków. 70 proc. z nich ma być rozdzielonych w latach 2021-2022 na bazie danych dotyczących bezrobocia i PKB z lat 2025-2019, tak jak chciała tego <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a>. 30 proc. miałby się opierać o aktualne i przyszłe kryzysowe dane. Środki te trafiłyby do krajów UE po 2022 r. Michel chce też utrzymania rabatów od składek dla Danii, Niemiec, Holandii, Austrii i Szwecji. Powiązanie funduszy z praworządnością Przewodniczący Rady Europejskiej zaproponował w projekcie budżetu utrzymanie mechanizmu powiązania środków unijnych z praworządnością. "Zaproponowałem silne powiązanie między funduszami UE, a poszanowaniem rządów prawa. Mamy różne instrumenty, które dotyczą tej kwestii. Po pierwsze, w sprawie warunkowości nowego budżetu utrzymałem lutową propozycję sankcji na fundusze przyjmowanych przez Radę głosowaniem większością kwalifikowaną, także monitoringu praworządności przygotowywanego przez Komisję Europejską" - powiedział. Dodał, że zaproponował, że Komisja Europejska i Trybunał Obrachunkowy będą raportowały o naruszeniach rządów prawa, które mają wpływ na wdrożenie budżetu UE, również jeśli chodzi o art. 7 traktatu. "Zaproponowałem zwiększenie funduszy na projekty związane z praworządnością i wartościami" - oświadczył.