Franciszek przyjechał nad rzekę Jordan, do miejscowości oddalonej 50 kilometrów od Ammanu w towarzystwie króla Abdullaha II i jego żony Ranii. Po cichej modlitwie nad brzegiem rzeki papież schylił się i zanurzył rękę w wodzie.Następnie Franciszek wsiadł do elektrycznego samochodu, za kierownicą którego siedział król Jordanii. Razem pojechali na spotkanie z kilkuset osobami w kościele, którego budowę finansuje rodzina królewska. Zwracając się do uchodźców z Syrii papież powiedział: - Podczas mojej pielgrzymki bardzo zależało mi na spotkaniu z wami, którzy z powodu krwawych konfliktów musieliście pozostawić swe domy, waszą ojczyznę i znaleźliście schronienie na gościnnej ziemi jordańskiej. - Jesteśmy głęboko poruszeni tragediami i ranami naszych czasów, zwłaszcza spowodowanymi nadal trwającymi konfliktami na Bliskim Wschodzie. Myślę w pierwszej kolejności o Syrii, rozdartej bratobójczą walką, trwającą od trzech lat, która zebrała już niezliczone ofiary, zmuszając miliony ludzi, by stali się uchodźcami i wygnańcami w innych krajach - mówił papież. Przerwał lekturę przemówienia i dodał: - Źródłem zła jest nienawiść i pazerność fabryk i sprzedawców broni. Kto daje krajom pogrążonym w konflikcie broń, by go kontynuowały? Ludzi tych nazwał "nędznikami" i "kryminalistami", którzy muszą się nawrócić. Dziękował władzom i mieszkańcom Jordanii za wielkoduszne przyjęcie dużej liczby uchodźców z Syrii i Iraku i przypomniał o zaangażowaniu kościelnych instytucji, które niosą pomoc potrzebującym "bez względu na wyznawaną wiarę, przynależność etniczną czy ideologiczną". Franciszek wezwał społeczność międzynarodową, aby nie pozostawiała Jordanii samej w stawianiu czoła kryzysowi humanitarnemu, spowodowanemu przybyciem na jej terytorium dużej liczby uchodźców i by kontynuowała i zwiększała swe czynne wsparcie i pomoc. - Ponawiam też stanowczo mój apel o pokój w Syrii. Niech ustanie przemoc i niech będzie przestrzegane prawo humanitarne, by zapewnić niezbędną pomoc dla cierpiącej ludności! - wzywał papież. Prosił: - Niech wszyscy zaniechają żądań, by za pomocą broni rozwiązywać problemy i niech nastąpi powrót na drogę negocjacji. Franciszek przypomniał, że rozwiązanie konfliktu możliwe jest jedynie "przez dialog i ograniczenie roszczeń, przez współczucie dla cierpiących, poszukiwanie rozwiązania politycznego i poczucie odpowiedzialności wobec braci". Papież kończąc przemówienie ponowił apel, aby w Syrii zwyciężyły rozsądek i umiarkowanie oraz aby z pomocą wspólnoty międzynarodowej kraj ten odnalazł drogę pokoju. - Niech Bóg nawróci ludzi odwołujących się do przemocy i tych, którzy mają plany wojny, oraz umocni serca i umysły budujących pokój i odpłaci im wszelkim błogosławieństwem - powiedział Franciszek. Wizyta w Betanii była ostatnim punktem sobotniego programu papieskiej pielgrzymki do Ziemi Świętej.