- To już czwarta papieska wizyta w Ziemi Świętej od 1964 roku, więc choć już jesteśmy zaznajomieni z tymi odwiedzinami, bardzo się cieszymy z przyjazdu papieża - mówi zwierzchnik Kościoła katolickiego w Ziemi Świętej. Franciszek odwiedzi Bliski Wschód: Jordanię, palestyńskie terytoria okupowane i Izrael. Jego pielgrzymka jest upamiętnieniem 50. rocznicy historycznego spotkania w Jerozolimie papieża Pawła VI i patriarchy Atenagorasa, które zapoczątkowało dialog katolicko-prawosławny. Trasa podróży Franciszka będzie prowadzić w dużym stopniu śladami Pawła VI. "Papież przyjeżdża nas wesprzeć, zachęcić, utwierdzić" - Ziemię Świętą w 2000 roku odwiedził Jan Paweł II, w 2009 Benedykt XVI - przypomniał patriarcha Jerozolimy. - To dla nas bardzo dużo znaczy - to utwierdza nas w naszej wierze, pomimo wszystkich problemów, jakich doświadczamy. Papież przyjeżdża nas wesprzeć, zachęcić, utwierdzić - podkreślił arcybiskup Fouad Twal. Zaznaczył, że wizyta papieża będzie miała charakter duszpasterski i ekumeniczny, "na rzecz jedności, dialogu, wspólnoty"; Franciszek spotka się z hierarchami Kościołów chrześcijańskich. - Ale zawsze przypominam, że ta wizyta ma także swój wymiar polityczny. Każde słowo wypowiedziane przez papieża o ludzkiej godności, o wolności, o sprawiedliwości będzie dotyczyło rzeczywistości, sytuacji politycznej - zauważa patriarcha. Wyjaśnił: "Dlatego tak niecierpliwie na niego czekamy. Wiemy, że odniesie się do sytuacji w Syrii, do milionów syryjskich uchodźców w sąsiednich krajach, ale też do sytuacji tutaj". Patriarcha zaznaczył, że "papież jest przyjacielem wszystkich" - jest w dobrych relacjach zarówno z wyznawcami judaizmu, jak i islamu. - Tę przyjaźń ilustruje fakt, że przyjedzie tu z rabinem (Abrahamem Skórką) i z muzułmańskim profesorem (Omarem Abboudem). Jednak obaj są z daleka, z Argentyny, więc może nie będą tak emocjonalnie powiązani z naszymi problemami, które przeżywamy tu na miejscu - zauważa zwierzchnik Kościoła w Ziemi Świętej. "Nie wierzę, że Izrael nie jest w stanie ich kontrolować" Łaciński Patriarchat Jerozolimy jest w ostatnich tygodniach mocno zaniepokojony falą antyarabskich ataków. Od początku kwietnia doszło w Izraelu do ponad 15 incydentów, w których sprawcy - jak podejrzewa policja, ultranacjonalistyczni Żydzi - zaatakowali klasztory, kościoły, meczety, firmy, samochody należące do arabskiej mniejszości. - Społeczność chrześcijańska jest integralną częścią tutejszej ludności palestyńskiej. Ma te same aspiracje, cele, problemy i żyje pod taką samą kontrolą izraelską, jak palestyńscy muzułmanie. Nie możemy ich odseparować - mówi patriarcha. Tłumaczy, że ze względu na małą liczebność chrześcijan ataki te są dla nich bardziej dotkliwe. - Choć muzułmanie też padają ofiarami takich aktów przemocy, my jako chrześcijanie, jako malutka mniejszość, jesteśmy poważniej zagrożeni. Im trudniejsza jest nasza sytuacja, tym więcej osób decyduje się na emigrację, i na nas odbija się to mocniej niż na muzułmanach i żydach, których są tu miliony - wyjaśnia łaciński patriarcha Jerozolimy. Dodaje: "chciałbym usłyszeć więcej umiarkowanych głosów izraelskich i muzułmańskich. Nie słychać ich tak wyraźnie, jak ekstremistów. Dlatego pytamy - kto tych ludzi wykształcił? Skąd wzięły się ich poglądy? Jak to możliwe, że w XXI wieku wciąż jest miejsce dla takiego ekstremizmu? Czemu pozwalamy im zatruwać atmosferę współpracy i pokoju? I co rząd robi w tej sprawie? Nie wierzę, że Izrael nie jest w stanie ich kontrolować". W ocenie patriarchy zachętą dla ekstremistów są głosy w izraelskich kręgach rządzących, promujące Izrael jako kraj tylko jednego narodu - Żydów. Na początku maja (premier) Benjamin Netanjahu zapowiedział wpisanie do praw podstawowych (zastępujących w Izraelu konstytucję) "żydowskiego charakteru państwa". Wywołał tymi słowami sprzeciw centrowych i lewicowych partii w Knesecie. Szczególne zaniepokojona tymi planami jest półtoramilionowa mniejszość arabska w Izraelu. Patriarcha Jerozolimy potwierdził, że Jerozolima zostanie zamknięta na czas wizyty papieża w ramach środków bezpieczeństwa. "Spotkaliśmy się z szefem policji izraelskiej, który zapewnił mnie, że (...) w trakcie wizyty papieża zostaną podjęte najlepsze środki bezpieczeństwa. Powiedziałem, że bardziej martwi mnie nadmiar ich środków bezpieczeństwa" - mówi ze śmiechem hierarcha. "Liczymy, że papież przyjedzie tu jeszcze raz" Wizytę Franciszka od poprzednich papieskich pielgrzymek w Ziemi Świętej odróżnia jej krótki termin. - Zabrakło czasu na przyjazd do Nazaretu - przyznaje zwierzchnik katolików w Ziemi Świętej, dodając: "dlatego liczymy, że papież przyjedzie tu jeszcze raz". Za to w Betlejem papież spotka się z pięcioma rodzinami podczas lunchu we franciszkańskim klasztorze Casa Nova. - Nie było nam łatwo wybrać rodziny, które będą miały przywilej spotkania z papieżem. Każda parafia, każdy ksiądz, chciały wysłać swoje rodziny - mówi. Jak dowiedziała się PAP, jedna z rodzin uczestniczących w spotkaniu będzie ze Strefy Gazy, a druga przyjedzie z północy Izraela, z wioski Ikrit, której mieszkańcy zostali wysiedleni w 1948 roku i do dziś walczą o możliwość powrotu. Innej rodzinie grozi utrata żyznych ziem w związku z budową izraelskiego muru oddzielającego Zachodni Brzeg od Jerozolimy. Patriarcha powiedział, że z papieżem spotkają się też "rodzice, których dwoje dzieci odsiaduje od 15 lat wyroki w izraelskim więzieniu". Z Jerozolimy Ala Qandil