"Mam na osiedlu przynajmniej 650 osób, ale do płacenia za śmieci zgłosiło się o ponad 100 mniej" - mówi pan Artur, administrator z warszawskiej dzielnicy Białołęka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". "Przy zbieraniu informacji koniecznych do wyliczenia opłaty za budynki zdarzały się przedziwne sytuacje. Dostałem oświadczenie, że w mieszkaniu śmieci produkuje tylko jedna osoba. A pod spodem podpisy dwóch. Niektóre przypadki oszustw wychodzą po czasie. Kiedyś odciąłem wodę w mieszkaniu - za długi. Dzwoni facet z awanturą, że małe dzieci mieszkają, rodzina czteroosobowa, co ja wyprawiam. Zaglądam do dokumentów - do śmieci zgłoszona jedna osoba. Albo właściciel, który wynajął mieszkanie siedmiu studentom, ale zgłosił jedną osobę i tylko za tę jedną opłacał rachunki. Potem był zaskoczony, że musiał dopłacić 3 tys. zł za wodę" - opowiada administrator. Żeby uniknąć płacenia za śmieci, ludzie kłamią na potęgę i udają, że w stolicy nie mieszkają. Z wyliczeń "Gazety Wyborczej" wynika, że w Warszawie mieszka 1,53 mln ludzi. Jednak według deklaracji śmieciowych brakuje ok. 500 tys. ludzi.