"Gdy okres żałoby i refleksji dobiega końca, na pierwszy plan zaczynają wysuwać się reperkusje polityczne" - zaznacza "New York Times". Dodaje, że jeśli Jarosław Kaczyński zdecyduje się startować w wyborach prezydenckich, czeka go trudne zadanie. Gazeta zastrzega równocześnie, że "nadzwyczajny wybuch emocji po katastrofie samolotu sprawił, że sytuacja w Polsce jest nieprzewidywalna". Nowojorski dziennik zaznacza, że chociaż po okresie nadzwyczajnej jedności w Polsce zaczynają ujawniać się podziały polityczne, wciąż widoczna jest znacząca poprawa relacji polsko-rosyjskich, do jakiej doszło po katastrofie. "NYT" przywołuje się opinię Aleksandra Kwaśniewskiego, że decyzja o pochówku na Wawelu ma polityczne znaczenie. Według niego jest to próba wykorzystania katastrofy w sztuczny sposób, stworzenia nowego mitu czy bohatera. Kwaśniewski uważa jednak, że Polacy są zbyt mądrzy, żeby nie zauważyć tych intencji, a pogrzeb na Wawelu to krok za daleko. Także "Wall Street Journa" uważa, że wsparcie ze strony Rosji po katastrofie smoleńskiej jest oznaką odwilży dyplomatycznej, czego dowodzi udział prezydenta Miedwiediewa w uroczystościach pogrzebowych. Według "WSJ" stosunki polsko-rosyjskie mogły ulec pogorszeniu, ale Moskwa posunęła się niezwykle daleko, okazując dobrą wolę w odpowiedzi na katastrofę. Według gazety pyły z islandzkiego wulkanu, które zablokowały przestrzeń powietrzną nad zachodnią i środkową Europą spowodowały, że pogrzeb Lecha Kaczyńskiego zmienił się w rodzaj spotkania przywódców byłego bloku sowieckiego. Gazeta odnotowuje obecność prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, prezydent Litwy Dalii Grybauskaite, Rosji Dmitrija Miedwiediewa, Niemiec Horsta Koehlera i Gruzji Micheila Saakaszwilego. Podkreśla, że podczas gdy Miedwiediew wyjechał przed samym pogrzebem, Saakaszwili szedł zaraz za trumnami na Wawel. Gazeta wspomina też o kontrowersjach wokół pochówku na Wawelu. Według "WSJ" decyzja została podjęta przez rodzinę prezydenta, a zdaniem krytyków ma poprawić sytuację polityczną PiS i jej przyszłego kandydata na prezydenta. "Washington Post" też podkreśla, że choć na uroczystości w Krakowie nie udało się przyjechać prezydentowi USA Barackowi Obamie, uczestniczył w nich Miedwiediew. Gazeta przypomina, że Lech Kaczyński zginął w drodze na uroczystości rocznicowe w Katyniu. Zaznacza, że zmarły tragicznie prezydent domagał się od Rosji uznania zbrodni na polskich oficerach. Z kolei prawicowy "Washington Times" wytyka Obamie, że zamiast uczestniczyć w pogrzebie prezydenta Polski grał w niedzielę w golfa. W tekście zatytułowanym "Obama opuszcza polski pogrzeb, jedzie na pole golfowe", autor Joseph Curl podkreśla, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-dmitrij-miedwiediew,gsbi,1381" title="Dmitrij Miedwiediew" target="_blank">Dmitrij Miedwiediew</a> zdołał doleciał do Krakowa samolotem. Wylicza też, ile trudu zadali sobie przywódcy niektórych innych państw, aby dotrzeć na pogrzeb drogą lądową. Gazeta przypomina również, że w niedzielę w kościołach w Stanach Zjednoczonych odprawiano msze w intencji tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zwraca uwagę, że po katastrofie pod Smoleńskiem amerykański prezydent nie odwiedził polskiej ambasady w Waszyngtonie, a do wyłożonej w niej księgi kondolencyjnej wpisali się sekretarz stanu USA Hillary Clinton i wiceprezydent Joseph Biden. "Washington Times" wylicza, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-barack-obama,gsbi,1011" title="Barack Obama" target="_blank">Barack Obama</a> od początku swej prezydentury już po raz 32. grał w golfa, podczas gdy jego poprzednik George W. Bush przez całe osiem lat na urzędzie tylko 24 razy odwiedził pole golfowe. Jak przypomina, Bush w 2008 roku zadeklarował, że rezygnuje z gry w golfa w geście solidarności z rodzinami żołnierzy umierających w Iraku. Wyjaśnił wówczas, że nie chce, by "jakaś matka, której syn zginął niedawno w Iraku, zobaczyła naczelnego dowódcę grającego sobie w golfa".