Komentując zarzuty Kaczyńskiego wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski powiedział w piątek dziennikarzom: "Ja nie widzę żadnego powodu, żeby zamulać Sejm jakimiś bredniami na temat sztucznej mgły, dobijania rannych, rozmów zza grobu, wielkiego magnesu, helu itd.". - Sejm nie jest miejscem kabaretowym, od tego jest ten namiot przed Krakowskim Przedmieściem. Panowie z PiS-u mają znakomite miejsce - zapraszam ich do tego wędrownego namiotu, któremu towarzyszy krzyż na kółkach. Tam jest dla nich miejsce - dodał Niesiołowski. Z kolei wicemarszałek z PSL Ewa Kierzkowska zwróciła uwagę, że Sejm jest "przede wszystkim miejscem pracy". - To nie jest teatr, to nie jest sala, gdzie powinno się urządzać koncerty czy wystawy - uznała przedstawicielka ludowców. Prezes PiS otwierając wystawę podkreślił: "To symboliczny akt, który pokazuje determinację PiS w obronie wolności słowa i dążeniu do prawdy". Przypomniał na konferencji prasowej, że wystawa była prezentowana w Parlamencie Europejskim z zaklejonymi napisami. - Okazało się, że wystawa nie może być też zaprezentowana w Sejmie w normalny sposób - w częściach Sejmu dostępnych dla wszystkich - zaznaczył. Kaczyński symbolicznie zerwał też zaklejony napis pod jednym ze zdjęć. Jakiś czas temu marszałek Sejmu po konsultacjach z Konwentem Seniorów i Prezydium zadecydował, o czasowym nieorganizowaniu w Sejmie kontrowersyjnych wystaw i nieeskalowaniu tym samym kampanii wyborczej w Sejmie. - To nie jest cenzura, tylko racjonalność - przekonywał. W maju Schetyna nie zgodził się na zorganizowanie przez SLD wystawy na temat podziemia aborcyjnego. Jednak, zdaniem prezesa PiS, decyzja Schetyny w sprawie wystawy o katastrofie smoleńskiej to przykład braku wolności słowa i przekazu. - To symptom czegoś szerszego i bardzo niebezpiecznego, co dotyczy naszej przyszłości - ocenił. Jak dodał, otwarcie wystawy pokazuje determinację PiS w obronie wolności słowa i dążenia do prawdy o katastrofie smoleńskiej. Wystawa pt. "Prawda i Pamięć. Katastrofa smoleńska" w Parlamencie Europejskim została zorganizowana w kwietniu przez posłów PiS i członków frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Otwarcie wystawy odbyło się w atmosferze skandalu z powodu zaklejonych podpisów pod zdjęciami. Europarlamentarzyści PiS ostro protestowali przeciwko zaklejeniu podpisów pod zdjęciami.