O takim pozwoleniu mówił wcześniej nieżyjący już technik pokładowy Jaka-40 Remigiusz Muś. Twierdził on, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił także na zejście do 50 metrów dla Jaka-40. Muś utrzymywał, że już po wylądowaniu Jaka-40 pozostał w kabinie i słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154 a kontrolą lotów. Według jego zeznań kontrolerzy pozwolili również załodze Tu-154 na zejście poniżej pułapu 100 metrów. Szef zespołu smoleńskiego przy kancelarii premiera <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-maciej-lasek,gsbi,1560" title="Maciej Lasek" target="_blank">Maciej Lasek</a> zapewniał pod koniec 2012 r., że analiza nagrań nie potwierdza wersji o sprowadzaniu Tu-154M do wysokości 50 metrów. Jak-40 wylądował w trudnych warunkach, około godziny przed katastrofą prezydenckiego samolotu. Na jego pokładzie było kilkunastu dziennikarzy mających relacjonować uroczystości rocznicowe w Katyniu.