MON dodało w komunikacie, że w czwartek, 10 grudnia, asysta honorowa będzie obecna podczas uroczystości organizowanych w godzinach wieczornych. 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja udawała się na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Rzeczniczka rządu Elżbieta Witek podkreśliła, że w katastrofie zginęli członkowie najważniejszych urzędów i instytucji państwowych, a także dowódcy sił zbrojnych. "Wyjaśnienia tej katastrofy domagamy się od pięciu lat. Nam chodzi o prawdę. Pokazujemy przykład Holandii i Rosji, kiedy ginęli ich obywatele w katastrofach nad obcymi państwami. Pokazujemy, jaka była reakcja polskiego rządu: była zupełnie inna" - powiedziała Witek dziennikarzom w Sejmie. Według niej szef MON, wydając dyspozycję dotyczącą obecności wojskowej asysty, miał na celu uhonorowanie osób ważnych dla Polski. Inne zdanie wyraził były szef MON <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tomasz-siemoniak,gsbi,1621" title="Tomasz Siemoniak" target="_blank">Tomasz Siemoniak</a> (PO). "Uważam, że to nadużywanie wojska do partyjnego przedsięwzięcia. Przy całym szacunku dla ofiar katastrofy smoleńskiej wojsko robi bardzo dużo. Są państwowe uroczystości co roku w rocznicę 10 kwietnia" - powiedział Siemoniak dziennikarzom w Sejmie.