Rosyjski dziennik powołuje się na śledczego z garnizonu smoleńskiego Aleksandra Agieszyna, prowadzącego dochodzenie w sprawie kradzieży kart bankowych sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który zginął 10 kwietnia ubiegłego roku w katastrofie Tu-154M. "Po to, abyśmy zgodnie ze wszystkimi normami procesowymi mogli postawić zarzuty w ostatecznej postaci i skierować sprawę do sądu, potrzebujemy pewnych informacji od polskich kolegów. Skierowaliśmy do nich wniosek o pomoc prawną, jednak do dzisiaj nie otrzymaliśmy wszystkich niezbędnych odpowiedzi" - cytuje "Kommiersant" śledczego. Według Agieszyna, rosyjska część śledztwa została zakończona w lutym. Śledczy podkreślił, że strona rosyjska nie wyznaczyła żadnych terminów na wykonanie swojego wniosku. "Jest to wyłącznie kwestia przyzwoitego stosunku do nas ze strony polskich stróżów prawa" - oświadczył Agieszyn. Śledczy nie ujawnił, o jakie informacje prosi strona rosyjska w swoim wniosku o pomoc prawną. Z karty kredytowej należącej do Przewoźnika dokonano po katastrofie, w dniach 10-12 kwietnia 2010 roku, 11 wypłat na sumę około 6 tys. zł. Jednocześnie podjęto sześć nieudanych prób wypłaty pieniędzy z innej karty należącej do sekretarza ROPWiM. Pod zarzutem "kradzieży po uprzednim zawiązaniu spisku" zatrzymano w Rosji czterech żołnierzy służby zasadniczej z garnizonu w Smoleńsku. Po katastrofie polskiego samolotu prezydenckiego ochraniali oni miejsce wypadku. Podejrzanych nie umieszczono w areszcie, a jedynie oddano pod nadzór dowódcy jednostki, w której służyli. Jak podaje "Kommiersant", wszyscy czterej zakończyli już służbę wojskową. Obecnie przebywają w miejscach swojego stałego zamieszkania w obwodach moskiewskim, kurskim i smoleńskim. Zastosowano wobec nich środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. Gazeta przekazała też, że trzej z domniemanych sprawców byli już w przeszłości sądzeni. Jeden - za grabież, drugi - za kradzież, a trzeci - za wprowadzanie do obiegu fałszywych środków płatniczych. "Kommiersant" informuje również, że wcześniej "strona rosyjska napotkała problemy przy badaniu katastrofy polskiego Tu-154M". Zdaniem dziennika, "strona polska czyniła określone przeszkody specjalistom Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), którzy wyjaśniali przyczyny tragedii". "W grudniu Polska obwiniła rosyjskich ekspertów o nierzetelność i bezpodstawność ich wstępnych wniosków. Dopiero w lipcu tego roku strona polska zgodziła się z wnioskami rosyjskich specjalistów. Ci za głównych winowajców katastrofy uznali pilotów samolotu prezydenta, którzy nie wzięli pod uwagę niesprzyjających warunków pogodowych oraz specyfiki pasa startów i lądowań w Smoleńsku" - pisze moskiewski dziennik.