W Mitrovicy uzbrojeni policjanci ONZ stworzyli kordon w poprzek głównego mostu na rzece Ibar dzielącej miasto. Kilku demonstrantów rzucało petardami. Okolicę patrolował śmigłowiec NATO. Tym razem demonstracje przebiegały jednak spokojniej niż w piątek, kiedy Serbowie obrzucili policję kamieniami, butelkami i petardami. Uczestnicy sobotniej akcji krzyczeli: "Kosowo to Serbia!" i "Rosja, Władimir Putin!"; Moskwa jest sojusznikiem Belgradu w kwestii niepodległości tej dotychczas prowincji Serbii. W enklawie Sztrpce na południu Kosowa pokojowo protestowało ok. stu Serbów. Tak jak na północy uczestnicy demonstrowali gniew wobec Waszyngtonu i jedność z Moskwą. - Po raz pierwszy Serbia nie jest sama - ma u swego boku Rosję. Wcześniej czy później Serbia odzyska Kosowo - mówił jeden z uczestników wiecu. Agencja Associated Press zwraca w sobotę uwagę na coraz wyraźniejsze oznaki zbliżenia Serbii z Rosją i nasilenia wrogości wobec USA. - Jeśli Stany Zjednoczone zostaną przy swoim dotychczasowym stanowisku, że fałszywe państwo Kosowo istnieje (...) spoczywać na nich będzie cała przyszła odpowiedzialność - powiedział doradca premiera Vojislava Kosztunicy, Branislav Ristivojević. - Stany Zjednoczone są głównym winnym wszystkich tych aktów przemocy - oświadczył serbski minister do spraw Kosowa Slobodan Samardżić. W poniedziałek w Belgradzie spodziewany jest prawdopodobny następca prezydenta Władimira Putina, pierwszy wicepremier Dmitrij Miedwiediew.