Europoseł <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-leszek-miller,gsbi,1493" title="Leszek Miller" target="_blank">Leszek Miller</a> tłumaczył, dlaczego znalazł się w grupie osób, które zostały zaszczepione na COVID-19, choć nie należą do "grupy zero". Były premier przekonywał, że zaszczepił się, bo jest pacjentem Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Z dodatkowych dawek, które Agencja Rezerw Materiałowych przekazała Warszawskiemu Uniwersytetu Medycznemu mogły skorzystać rodziny pracowników i pacjenci placówek Uniwersytetu - stwierdził w TVN24. - Ponieważ od lat jestem pacjentem WUM, zatelefonowałem po leki do tej placówki, w której się leczę. I dowiedziałem się, że jest możliwość szczepienia dla pacjentów. Zapytałem się, czy mogę z tego skorzystać, odpowiedź byłą pozytywna. Mam 75 lat, różne schorzenia i nadzwyczajnej w świecie boję się tego wirusa - mówił Miller. - Skorzystałem z zaistniałej możliwości. Nie traktowałem, że uczestniczę w jakieś zorganizowanej promocji szczepień, ale postanowiłem o mojej decyzji poinformować na Twitterze, bo nie chciałem sprawiać wrażenia, że robię coś potajemnie - zapewnił europoseł. Podkreślał, że "przychodnia WUM prowadzi szczepienia na bardzo rozległą skalę". "Te szczepionki musiały być wykorzystane do końca roku" - Ona dysponowała ponadprogramowymi 450 szczepionkami poza pulą zero. Te szczepionki musiały być wykorzystane do końca tego (właściwie 2020 - red.) roku. I właśnie z tych dodatkowych dawek mogli skorzystać m.in. pacjenci tej i innych placówek WUM. To należy nagrodzić, a nie krytykować tych ludzi, bo oni uratowali prawdopodobnie wiele szczepionek przed wylaniem do zlewu - przekonywał Miller. Były szef rządu dodał, że po zakończeniu procedury szczepień i nabraniu pełnej odporności chętnie zaangażuje się w popularyzację szczepień. - Będę żywym dowodem pożytku ze szczepienia - zaznaczył. - Część dziennikarzy polityków przyjęło za pewnik, że szczepiłem się z puli grupy zero, nie mając ku temu uprawnień. To jest nieprawda. Rozdmuchali to do monstrualnych rozmiarów, ale jeśli to wszystko spopularyzowało ideę szczepień, to warto było - podkreślał. Zdaniem Millera również "wszystko wskazuje na to, że do dziś zmarnowano prawie 8 tysięcy szczepionek". Wszystko przez to, dodał, że z każdej fiolki podaje się tylko pięć dawek, a nie sześć, tak jak to robią niektóre inne kraje. - Myślę, że ktoś z rządu PiS powinien na ten temat coś powiedzieć - zaznaczył. Premier: Złamano poczucie solidarności Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w tym tygodniu, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki. Komentarze na temat szczepień osób, które nie są pracownikami ochrony zdrowia, wywołała m.in. informacja o zaszczepieniu się byłego premiera, europosła <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sojusz-lewicy-demokratycznej-sld,gsbi,1490" title="SLD" target="_blank">SLD</a> Leszka Millera. O zaszczepieniu przeciw COVID-19 poinformowała też aktorka Krystyna Janda. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-koronawirus-chiny/polska/news-szczepienia-poza-kolejnoscia-wiktor-zborowski-krzysztof-mate,nId,4962882" target="_blank">Polsat News informował też, że na liście osób zaszczepionych w puli z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego są aktor Wiktor Zborowski oraz satyryk i reżyser Krzysztof Materna. Przyjęcie pierwszej dawki szczepionki potwierdziła również aktorka Maria Seweryn</a> oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak. Premier Mateusz Morawiecki we wpisie na Facebooku ocenił, że takim zachowaniem złamano poczucie solidarności i odpowiedzialności wśród obywateli, które było jednym z najważniejszych założeń Narodowego Programu Szczepień. "Mojej zgody na dzielenie Polaków na lepszych i gorszych na pewno nie będzie. Każdy jest równy wobec prawa! Mam nadzieję, że to ostatnie takie przypadki" - napisał.