Bogdan Rymanowski zapytał Jarosława Gowina, czy jeździ na nartach, a jednocześnie przypomniał zapowiedź górali, którzy ostrzegli, że zablokują przyjazd prezydenta. - To prezydent <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-andrzej-duda,gsbi,5" title="Andrzej Duda" target="_blank">Andrzej Duda</a> do mnie zadzwonił i powiedział, że nie zaakceptuje zamknięcia stoków. Zaapelował też, żebym wraz z branżą narciarską wypracował specjalne procedury sanitarne, co też się stało i umożliwiło otwarcie stoków -<a href="https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-11-30/wicepremier-jaroslaw-gowin-w-gosciu-wydarzen-ogladaj-od-godz-1920/?ref=slider" target="_blank"> przyznał Gowin w Polsacie News</a>. Jak mówił, stoki będą działać, "niestety bez otwarcia ośrodków, pensjonatów, hoteli", a także "punktów gastronomicznych, a mówiąc precyzyjnie, te punkty będą mogły świadczyć usługi, tak jak wszystkie pozostałe restauracje, czyli na wynos" - wyjaśniał. Wicepremier podkreślał, że "jeszcze dwa tygodnie temu realny był czarny scenariusz", czyli całkowity lockdown. - Udało się temu zapobiec, natomiast wszystkim branżom, które zostały dotknięte, zaoferujemy szeroką pomoc - zaznaczył. - Większość krajów europejskich zamyka swoje stoki - podkreślił. "Liczymy się ze wzrostem zakażeń" - Grudzień to miesiąc kluczowy z punktu widzenia handlu - zauważył Gowin. - Liczymy się z tym, że to otwarcie pociągnie za sobą wzrost liczby zakażeń. Dlatego chcemy i apelujemy do wszystkich, aby pierwsza połowa stycznia to był czas dobrowolnej kwarantanny, abyśmy ograniczyli kontakty międzyludzkie, zresztą również podczas świąt Bożego Narodzenia - mówił. Gowin mówił też o zaprezentowanym w poniedziałek Planie dla Pracy i Rozwoju, czyli pomocy dla firm w trudnej sytuacji spowodowanej pandemią. Na tarcze branżowe i finansową rząd przeznaczy ok. 40 mld złotych.