W środowym wywiadzie dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera" naukowiec oświadczył: "Po tylu katastrofach spowodowanych przez pandemię słusznie jest być zaalarmowanym i niestety liczyć się z następnymi zgonami. Ale sytuacja w Zjednoczonym Królestwie napawa optymizmem". Jak zaznaczył, w Wielkiej Brytanii zakażenia rosną, ale szpitale nie zapełniają się. - To dowód efektu szczepień, które powodują różnice. Udało się rozegrać finał Mistrzostw Europy na pełnym stadionie Wembley w warunkach bezpieczeństwa, a odnoszę się tylko do tego, co działo się wewnątrz, gdzie weszli wyłącznie uodpornieni przeciwko COVID-19 - dodał immunolog. Czytaj także: Dr Paweł Grzesiowski o czwartej fali: W tych regionach będzie rzeź Co z igrzyskami? Jego zdaniem "negatywnym przykładem" jest Japonia, gdzie Igrzyska Olimpijskie odbędą się bez kibiców. Jak zauważył Le Foche, w Japonii zaszczepiono tylko 15 procent populacji. Japończycy, podkreślił, są bardzo ostrożni w kwestii dystansu i maseczek, ale "przestrzeganie reguł indywidualnych nie wystarcza".- Bez szczepień donikąd się nie zajdzie - ocenił immunolog. "Mistrzostwa Europy otworzyły piłkę nożną" Zapytany o to, czy należy spodziewać się wzrostu zakażeń po hucznych obchodach zwycięstwa Włochów na piłkarskich mistrzostwach Europy, immunolog przyznał, że może ich przybyć. - Pociesza fakt, że młodzi ludzie, czyli grupa najbardziej dotknięta w obecnej fazie epidemii, bardzo rzadko zapada na ciężkie formy choroby- powiedział naukowiec. Zaznaczył: "Pięknym widokiem był entuzjazm kibiców, to zachęcający sygnał ożywienia, koło zamachowe dla gospodarki - stwierdził. Jak zauważył, mecz Atalanta-Walencja w Mediolanie w lutym 2020 roku jako epicentrum wielu zakażeń Sars-CoV-2 "zamknął piłkę nożną" w zeszłym roku. - Mistrzostwa Europy ją otworzyły - uważa włoski ekspert.