Reklama
Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Politycy PiS naruszyli przepisy? Konfederacja zawiadamia Sanepid

Inspektor Sanitarny powinien zbadać, czy politycy PiS gromadząc się na pl. Piłsudskiego w Warszawie w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej, naruszyli przepisy dot. epidemii - stwierdził poseł Jacek Wilk (Konfederacja). Zapowiedział, że w tej sprawie we wtorek zawiadomi Sanepid.

Obchody 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej
Obchody 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej/ Radek Pietruszka /PAP

W niedzielnych programach telewizyjnych politycy byli pytani - w kontekście obostrzeń dotyczących epidemii koronawirusa - o wizytę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na Cmentarzu Powązkowskim (pomimo zamknięcia nekropolii dla odwiedzających groby) oraz o obchody z udziałem polityków PiS m.in. szefa PiS, premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremierów Piotra Glińskiego i Jacka Sasina, marszałek Sejmu Elżbiety Witek, na pl. Piłsudskiego w Warszawie w związku z 10. rocznicą katastrofy smoleńskiej.

"Tutaj trzeba po prostu zbadać, czy prawo obowiązuje wszędzie, czy są takie miejsca jak plac Piłsudskiego, które są wyłączone dla określonych osób" - stwierdził Wilk w Polsat News. Wyjaśnił, że od inspekcji sanitarnej będzie oczekiwał odpowiedzi na pytanie, czy politycy PiS naruszyli obowiązujące wszystkich obywateli RP normy dotyczące zapobiegania rozprzestrzeniania się epidemii, a jeżeli tak, to będzie oczekiwał wymierzenia kar.

Według niego, to symptomatyczne, że politycy PiS tak ostentacyjnie naruszają procedury dotyczące epidemii w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej, do której - jak mówił Wilk - też doszło w wyniku nieprzestrzegania procedur. "Co by się wydarzyło, gdyby rzeczywiście doszło do zarażenia się w jednym miejscu? Premiera, kilku ministrów konstytucyjnych, faktycznej głowy państwa, europosła i jeszcze paru innych osób? Państwo byłoby sparaliżowane" - powiedział.

"Polacy obserwując te obrazki z 10 kwietnia zadają sobie proste pytanie: to jest zagrożenie, czy go nie ma? Mamy przestrzegać procedur czy nie?" - dodał Wilk.

Odnosząc się do obchodów 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej europosłanka PiS Joanna Kopcińska stwierdziła, że były one symboliczne. "W tę 10. rocznicę - ze względu na epidemię, na warunki, których nikt z nas się nie spodziewał - nie można było w należyty sposób w większej grupie oddać hołdu ofiarom, które zginęły w tym locie (...). Dlatego symboliczne obchody, dlatego złożenie hołdu przez przedstawicieli rządu, dlatego wizyta na - symbolicznym przypomnę - grobie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, bo właśnie tam, na Starych Powązkach, jest symboliczny grób Lecha Kaczyńskiego" - powiedziała Kopcińska.

"Prawdziwe oblicze lidera PiS"

Z kolei w TVN24 poseł PiS Zbigniew Girzyński przekonywał, że nie należy przesadzać z krytyką piątkowych uroczystości oraz z określeniem ich "tłumnymi". "Okoliczność była jednak specjalna. Nie miałabym żalu do przedstawicieli władz" - powiedział. Odnosząc się zaś do wizyty Kaczyńskiego na Powązkach stwierdził, że zakazy nie dotyczą cmentarzy. "Robienie wokół tego jakiegoś niepotrzebnego szumu uważam za zbyteczne" - ocenił. Poinformował też, że organizatorzy otrzymali zgodę na wizytę od zarządu nekropolii.

Dziennik "Fakt" podał w piątek wieczorem na swej stronie internetowej, zamieszczając zdjęcia, że tego dnia przed południem prezes PiS wraz z osobami towarzyszącymi odwiedził na Cmentarzu Powązkowskim grób swej matki Jadwigi Kaczyńskiej i symboliczną mogiłę pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich. "Fakt" podaje, że Cmentarz Powązkowski został decyzją Archidiecezji Warszawskiej, w związku z rozporządzeniem rządu o działaniach w stanie epidemii, zamknięty dla osób odwiedzających groby od 2 kwietania do początkowo 11 kwietnia, a następnie zakaz wstępu został przedłużony do 19 kwietnia. "Otwarto go tylko w drodze wyjątku dla prezesa Prawa i Sprawiedliwości" - napisał "Fakt".

Politycy opozycji podkreślali, że prawo powinno obowiązywać wszystkich obywateli.

"Nie powinno być tak, że prawo jest prawem dla jednych, a dla drugich wybiegiem do tego, żeby je łamać. Jeżeli mamy zakazy, które zakazują dziesiątkom, setkom tysięcy ludzi pójść na cmentarz, to ten zakaz powinien być przestrzegany (...) Pewnie wiele osób chciało być nie tylko na Cmentarzu Powązkowskim, ale na różnych cmentarzach, które są zamknięte, bo tych cmentarzy zamkniętych w dużych miastach jest ogrom" - mówił w Polsat News Krzysztof Gawkowski (Lewica).

Jeden z liderów Lewicy, szef SLD Włodzimierza Czarzastego dodał w TVN24, że władza wykazała się arogancją. "To jest takie prawdziwe oblicze lidera PiS, który wie, że jest najważniejszy, że nie musi pełnić żadnej funkcji żeby rządzić, a jak się rządzi prezydentem, premierem, rządem, to się rządzi również cmentarzem i w ogóle wszystkim na około" - stwierdził Czarzasty mówiąc o wizycie Kaczyńskiego na Powązkach.

"Syndrom pychy władzy"

Posłanka Barbara Nowacka (KO) - córka Izabeli Jarugi-Nowackiej, która zginęła w katastrofie smoleńskiej - powiedziała w TVN24, że jest "zwykłą obywatelką i stosuje się do zakazów". "Jeśli się dowiedziałam, że cmentarz jest nieczynny, to nie oczekuję wyjątków dla siebie" - zaznaczyła. Nowacka podkreśliła, że stawianie się władzy ponad obywateli nie wygląda ani dobrze, ani moralnie.

Sławomir Neumann (KO) stwierdził natomiast, że służby powinny z urzędu wszcząć postępowanie w sprawie obchodów katastrofy smoleńskiej, które określił jako "symboliczną arogancję władzy". "Tu nie trzeba nikogo zawiadamiać, bo wszyscy widzieli i niektórzy powinni po prostu z urzędu podjąć działania" - mówił poseł KO. "Władza, która apeluje do ludzi: 'nie chodźcie, nie wychodźcie do lasu, uważajcie, za chwilę macie nosić maski', robi taki pokaz, który rujnuje cały ten przekaz. Bo co, bo władza nie zarazi się koronawirusem? Akurat na te dni koronawirus miał wolne? Przecież tak nie można" - przekonywał.

Również poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk stwierdził, że prawo powinno być równe dla wszystkich, a same obchody katastrofy smoleńskiej określił jako "niezręczność". "Czasy są na tyle szczególne, że nawet papież Franciszek modli się pojedynczo na placu św. Piotra" - zauważył. "Źle się stało i odpowiednie osoby powinny wyciągnąć wnioski na przyszłość z tego postępowania a organy powinny działać zgodnie z przyjętymi procedurami" - powiedział Bortniczuk, zaznaczając jednak, że składanie skarg lub straszenie prokuraturą czy Sanepidem też - jego zdaniem - nie jest na miejscu.

Poseł PSL-Kukiz15 Marek Sawicki ocenił piątkowe wydarzenia jako "syndrom pychy władzy", zaś inny poseł tego ugrupowania Krzysztof Hetman (PSL - Kukiz'15) dodał w TVN24, że podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego naruszone zostały zasady przyzwoitości. "Miliony obywateli stosują się do obostrzeń, a władza pokazała, gdzie ma te wszystkie nakazy i miliony Polaków" - stwierdził Hetman.

W sprawie tegorocznych obchodów smoleńskich w piątek zawiadomienie do prokuratury złożył przewodniczący Nowoczesnej, poseł Adam Szłapka, który powołując się naruszenie przepisów dotyczących epidemii, ocenił, że politycy ci nielegalnie zgromadzili się na pl. Piłsudskiego w Warszawie.

PAP

Więcej na ten temat

Zobacz także