Jak poinformował w piątek (31 lipca) gubernator Andrew Cuomo, w ostatnich 24 godzinach w stanie Nowy Jork odnotowano najniższe od połowy marca dane: hospitalizacji, intubacji oraz pacjentów na oddziałach intensywnej terapii. Liczba hospitalizacji spadła do 576, najmniej od 17 marca. Liczba pacjentów na oddziałach intensywnej terapii do 140, najmniej od 16 marca, a intubacji do 70, najmniej od 15 marca. Odsetek testów na obecność koronawirusa z pozytywnym wynikiem pozostawał poniżej 1 proc. Zgłoszono pięć przypadków śmiertelnych z powodu COVID-19. "Spłaszczamy krzywą" "Stan Nowy Jork nadal ściśle monitoruje alarmujące statystyki COVID-19 w całym kraju, podczas gdy my spłaszczamy krzywą, spowalniamy rozprzestrzenianie się koronawirusa oraz kontynuujemy stopniowe reaktywowanie gospodarki w oparciu o dane" - podkreślił Cuomo. Gubernator zwrócił się z prośbą do nowojorczyków, aby wciąż praktykowali dobre nawyki i ściśle przestrzegali zaleceń władz stanowych. Ponowił wezwanie do samorządów lokalnych o ścisłe egzekwowanie przepisów w sprawie noszenia maseczek ochronnych i zachowania dystansu społecznego. Plan dotyczący szkół Tymczasem burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio zapowiedział, że szkoły zostaną otwarte w mieście po wakacjach tylko wtedy, jeśli wskaźnik infekcji SARS-Cov-2 utrzyma się na poziomie poniżej 3 proc. W ostatnich kilku tygodniach pozostawał na stałym poziomie 3 proc., a w czwartek 1 proc. "Będziemy mieć niezwykle rygorystyczny plan otwierania szkół i - jeśli to konieczne - zamykania szkół. Chcę ustanowić bardzo surowe standardy. (...) Jest to sposób na udowodnienie, że będziemy robić rzeczy we właściwy sposób" - wyjaśniał de Blasio. Jak dodał, na obecnym etapie miasto planuje iść naprzód z planem nauczania mieszanego, częściowo w szkołach, a częściowo online. Nowy Jork jest jednym z nielicznych dużych regionów w USA, gdzie już teraz ogłoszono plany wznowienia nauki w budynkach szkolnych. Uczniowie będą przychodzić tam od jednego do trzech dni w tygodniu, aby umożliwić zachowanie dystansu społecznego. "Istotą tego planu jest bezpieczeństwo dla wszystkich" - zapewniał burmistrz, ostrzegając, że jeśli odsetek zakażeń będzie równy lub większy niż 3 proc, szkoły zostaną z powrotem zamknięte. "Skupiamy się na nauce, a nie science fiction" - przekonywał kanclerz szkół miejskich Richard Carranza. Urzędnicy z wydziału edukacji wyjaśniali, że istnieje prawdopodobieństwo zamykania w pewnych momentach w trakcie nowego roku szkolnego w wielu z 1800 placówek poszczególnych sal lekcyjnych lub nawet całych budynków. Ekipa de Blasio spotkała się z ogromną krytyką za czekanie do połowy marca z zamknięciem szkół, nawet po tym, jak wirus zaczął gwałtownie się rozprzestrzeniać i miasto stało się globalnym centrum pandemii. Przez cały marzec, kiedy uczeń lub członek personelu szkoły uzyskał pozytywny wynik na obecność koronawirusa, placówka była automatycznie zamykana na 24 godziny w celu dezynfekcji. Według wielu rodziców i nauczycieli były to niedostateczne środki. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski