Ograniczenie nie będzie miało wpływu na podróże do pracy, działalność biznesową, zakupy lekarstw, a także na wyjście na spacery w pobliżu domów. "To ważna decyzja, która nie ma precedensu w najnowszej historii Słowacji" - powiedział premier Igor Matovicz po posiedzeniu gabinetu. Podkreślił, że zgoda na wychodzenie z domu i na podróże w okresie <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wielkanoc,gsbi,4121" title="Wielkanocy" target="_blank">Wielkanocy</a> mogłaby zniszczyć wszystko, co osiągnięto w walce z epidemią. Matovicz, który stoi na czele koalicyjnego rządu czterech ugrupowań, przyznał, że decyzja nie został przyjęta przez gabinet jednomyślnie, ale uzyskała wśród ministrów wyraźne poparcie. Respektowania wprowadzonych przepisów ma pilnować policja, a także kolejnych 1000 żołnierzy, którzy dołączą do już strzegących porządku publicznego 500 wojskowych. Zdaniem Matovicza policjanci i żołnierze mają prawo zapytać o powód przebywania określonej osoby poza domem. Informacje będą weryfikowane - zapowiedział premier. W związku z szerzącą się epidemią odbyło się w poniedziałek spotkanie prezydent Słowacji Zuzany Czaputovej, premiera Matovicza oraz przewodniczącego parlamentu Borisa Kollara. "To bardzo ważne, żebyśmy utrzymali wysoki poziom dyscypliny. Nie możemy poluzować, szczególnie w czasie nadchodzącego weekendu" - powiedziała Czaputova.