Już wcześniej, z powodu epidemii koronawirusa, władze kraju tymczasowo zakazały handlu dzikimi zwierzętami z przeznaczeniem na mięso. Teraz rząd w Pekinie przygotował projekt, który szczegółowo wylicza, które gatunki mogą być hodowane w celach rzeźnych. Wśród nich znalazły się te najpopularniejsze na świecie, jak świnie, krowy, drób i owce, a także "specjalne zwierzęta gospodarskie", takie jak wiele gatunków jeleni, alpaka i strusie - wylicza CNN. W gospodarstwie, choć nie z przeznaczeniem na mięso, wolno też hodować dwa gatunki lisów, szopy i norki. Na liście dozwolonych gatunków nie znalazły się natomiast łuskowce (zabijane ze względu na wiarę w leczniczą moc ich łusek), nietoperze (zabijane na zupę, lub jako surowiec do wytwarzania specyfików medycyny Wschodu) oraz cywety (drapieżne ssaki, jadane na południu Chin; w 2004 roku nakazano wybicie 10 tys. tych zwierząt, podejrzewanych o roznoszenie koronawirusa wywołującego SARS). Wśród gatunków, które pojawiły się na liście dozwolonych zwierząt rzeźnych, nie ma psów. Jak informuje CNN, jeżeli lista wejdzie w takim kształcie w życie i będzie oficjalnie egzekwowana, w Chinach wprowadzony zostanie ogólnokrajowy zakaz spożywania psów. Będzie to ogromnym zwycięstwem obrońców praw zwierząt. Faza konsultacji "Wraz z postępem ludzkiej cywilizacji oraz troską społeczeństwa i preferencjami w zakresie ochrony zwierząt, psy ewoluowały od tradycyjnego inwentarza żywego do zwierząt towarzyszących" - czytamy w objaśnieniach do projektu, których fragment publikuje CNN. Do 8 maja projekt Ministerstwa Rolnictwa znajduje się w fazie konsultacji. Jeżeli zostanie przyjęty w tej formie, może utorować drogę do całkowitego usunięcia kotów i psów z jadłospisu Chińczyków. Obostrzenia związane z handlem dzikimi zwierzętami i spożyciem ich mięsa związane są z szalejącą epidemią koronawirusa. W Chinach funkcjonował dotąd szeroki i intratny rynek obrotu żywymi dzikimi zwierzętami, które często sprzedawano na tak zwanych mokrych targach. Wybuch epidemii wiązano z tego rodzaju targowiskiem w Wuhanie, w prowincji Hubei. Naukowcy podejrzewali, że doszło do transmisji koronawirusa z jednego ze sprzedawanych tam zwierząt, na przykład łuskowca, czy nietoperza, na człowieka, jednak nie ma w tej kwestii jasnej odpowiedzi - przypomina CNN.