Na porannym briefingu prasowym szefowa komisji Małgorzata Wassermann powiedziała, że na środowym posiedzeniu rozpatrywanych będzie kilka punktów, m.in. komisja będzie zapoznawać się z protokołami komisji ds. służb specjalnych, a ponadto zgłaszane będą "wnioski dowodowe osobowe"."Mówiąc wprost będziemy zgłaszać propozycje nazwisk osób, które mają być przesłuchane w pierwszej kolejności" - dodała Wassermann wskazując, że w pierwszej kolejności mają być przesłuchiwane osoby związane z wymiarem sprawiedliwości. Pierwsze przesłuchania - jak mówiła szefowa komisji śledczej - mają odbyć się w dniach 8-9 listopada. Wassermann zapowiedziała także, że komisja podczas środowego posiedzenia zajmie się również ustaleniem harmonogramu "na przyszłe miesiące i tygodnie dla komisji". Niejawne posiedzenie Zasiadająca w komisji śledczej posłanka PiS Joanna Kopcińska mówiła, że środowe posiedzenie jest niejawne, ponieważ komisja m.in. ma zapoznać się z protokołami komisji ds służb specjalnych, a one są klauzulowane. "W związku z tym, aby wiedza członków komisji była pełna musimy się z nimi zapoznać; dlatego dzisiejsze posiedzenie komisji musi być zamknięte" - stwierdziła. "Każde kolejne (posiedzenie) będzie dla państwa otwarte" - zaznaczyła zwracając się do dziennikarzy. PO: Utajnianie prac komisji jest sprzeczne z celem jej powołania Posłowie PO stwierdzili w środę, że "utajnianie przez PiS prac komisji śledczej ds. Amber Gold, jest sprzeczne z celem jej powołania". "Czego boi się PiS, że utajnia posiedzenia komisji śledczej?" - pytał poseł PO, członek komisji śledczej Krzysztof Brejza. Jak dodał komisja śledcza ds. Amber Gold, będzie pierwszą komisją śledczą, która proceduje w sposób tajny. Według Brejzy, im bliżej prawdy o aferze Amber Gold, tym - ze strony PiS - coraz większa chęć zatajania przed opinią publiczną obrad komisji śledczej."Ta decyzja jest kompletnie sprzeczna z celem, dla jakiego została powołana komisja śledcza. Główną ideą powoływania komisji śledczych jest to, aby opinia publiczna dowiedziała się, jakie mechanizmy i osoby są odpowiedzialne za powstanie nieprawidłowości w obszarach szczególnie ważnych z punktu widzenia państwa" - komentował rzecznik PO Jan Grabiec.Jak ocenił, "utajnienie posiedzenia komisji, wymaga szczególnego uzasadnienia i racji z punktu widzenia ważnego interesu państwa". "Komisja śledcza ds. Amber Gold, to nie komisja polityczna, to nie komisja do spraw Donalda Tuska, to komisja, która ma pokazać mechanizmy, które wpłynęły na to, że doszło do afery Amber Gold" - dodał rzecznik Platformy.Zdaniem Grabca, utajnienie prac komisji śledczej, budzi "poważne podejrzenia, dotyczące tego, jaki jest cel PiS i co PiS zamierza ukryć przed opinią publiczną". Jak ocenił, wpływ na warunki, umożliwiające powstanie afery Amber Gold, miały osoby związane ze środowiskiem politycznym PiS. "Dlaczego PiS ukrywa przed opinią publiczną powiązania osób, związanych z PiS, z aferą Amber Gold" - pytał rzecznik PO. Specjalna komisja śledzcza Powołana w lipcu tego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego. Afera Amber Gold Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF złożyła doniesienie do prokuratury, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold. W śledztwie, prowadzonym prokuraturę wspólnie z ABW przesłuchano prawie 20 tys. świadków, a akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów. Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa od 21 marca przed gdańskim Sądem Okręgowym.