Prok. Marek Siemczonek mówił przed komisją śledczą, że w sprawozdaniu z wizytacji prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz podzielił stanowisko sądu, że postępowanie ws. Amber Gold powinno być kontynuowane. Mówił, że nie wiedział, iż szef KNF wysyłał do Prokuratury Generalnej pisma ws. Amber Gold. Siemczonek od września 2007 r. do połowy kwietnia 2016 r. był naczelnikiem wydziału VI ds. przestępczości gospodarczej prokuratury okręgowej w Gdańsku. W tym czasie dwukrotnie uczestniczył w wizytacji Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, która od grudnia 2009 r. zajmowała się sprawą Amber Gold po zawiadomieniu przez Komisję Nadzoru Finansowego. Przesłuchiwany zeznał, że pierwsza wizytacja tej prokuratury odbyła się w 2008 r.; druga na przełomie kwietnia i maja 2012 r. Przypadły mu wówczas akta około 90 spraw na etapie postępowania przygotowawczego, w tym sprawy Amber Gold. "Ze sprawą Amber Gold zetknąłem się po raz pierwszy na przełomie kwietnia i maja 2012 r." - wskazał. Dodał, że - z tego, co pamięta - otrzymał akta główne i podręczne tej sprawy, "jak to z reguły miało miejsce". Zaznaczył jednocześnie, że nie jest w stanie stwierdzić, czy przekazano mu wówczas wraz z aktami zabezpieczone w spółce dokumenty. "Najprawdopodobniej nie, bo - z tego, co sobie przypominam - znajdowały się one w tym czasie u powołanego w sprawie biegłego" - powiedział świadek. Jak stwierdził, z tego co sobie przypomina, podczas jego wizytacji sprawa Amber Gold pozostawała w toku; powołany został biegły, który miał wypowiedzieć się w sprawie "ryzyka jakim obciążane miały być środki pozyskiwane przez spółkę od osób lokujących w niej swoje środki finansowe". "Generalnie chodziło o to, żeby biegły miał stwierdzić, co się z tymi lokowanymi w Amber Gold środkami dzieje" - sprecyzował. Siemczonek mówił, że do tamtego czasu w sprawie Amber Gold wydane były dwie decyzje kończące, które wskutek ich zaskarżenia przez KNF były przez sąd uchylane. "Za każdym razem jako podstawę decyzji prokurator przyjął brak znamion przestępstwa. Chodziło o przestępstwo określone w art. 171 ust. 1 prawo bankowe (prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia)" - wskazał. Dodał, że sąd uchylał te decyzje, uznając za konieczne "uzupełnienie materiału procesowego" i zlecając wykonanie określonych czynności. "W sprawozdaniu z badania akt podzieliłem stanowisko sądu, co do konieczności kontynuowania postępowania" - podkreślił Siemczonek. "W tym czasie nie miałem żadnych innych informacji, które wskazywałyby na rozmiar prowadzonej przez Amber Gold działalności, ani też wskazujących na możliwość oszustwa bądź innych nieprawidłowości, poza wskazanymi w zawiadomieniu KNF" - mówił prokurator. Zapewniał też, że wówczas nie wiedział, że przewodniczący KNF wysyłał do prokuratora generalnego pisma dotyczące ostrzeżeń związanych z działalnością Amber Gold. "Nie wiedziałem wówczas, że informacje takie docierają do prokuratury" - mówił Siemczonek. Kiedy sprawa przyspieszyła Już po wizytacji prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz pojawiły się informacje ukazujące sprawę Amber Gold w innym świetle - zaznaczył prok. Marek Siemczonek. Chodzi o informację od ABW o piśmie banku BGŻ, z którego wynikało, że nie jest prawdą, iż Amber Gold przechowuje złoto w tym banku. W czwartek przed sejmową komisją śledczą Siemczonek powiedział, że już po sporządzeniu sprawozdania z wizytacji, dotarły do niego informacje, które "ukazały całą sprawę w zupełnie innym świetle". Ówczesny naczelnik wydziału postępowań karnych gdańskiej delegatury ABW poinformował go o wpłynięciu do delegatury pisma z Banku Gospodarki Żywnościowej, które zostało przesłane do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz w celu wykorzystania w ramach prowadzonego postępowania, bądź też do wszczęcia nowego. Siemczonek powiedział, że widział kopię tego pisma, ale jego dokładnej treści nie jest w stanie teraz przytoczyć. Jak mówił, wynikało z niego, że "nie jest prawdą to, co podaje spółka Amber Gold do publicznej wiadomości, że przechowuje w tym banku złoto zakupione za pieniądze pochodzące z lokat i stanowiące ich zabezpieczenie, bowiem jak stwierdzało to pismo Amber Gold nie dysponuje odpowiednio pojemnymi skrytkami bankowymi". Świadek powiedział, że informacja ta i dołączone do niej dokumenty, w tym - jak pamięta - notatka służbowa funkcjonariusza ABW "nasunęła uzasadnione podejrzenie, że faktycznie może chodzić o coś więcej niż tylko narażenie zgromadzonych przez spółkę środków finansowych na ryzyko". Siemczonek dodał, że w notatce prawdopodobnie znalazło się też stwierdzenie, że ze spółką Amber Gold powiązane są inne podmioty. Prokurator powiedział, że wówczas niezwłocznie problem ten przedstawił swoim ówczesnym przełożonym z kierownictwa gdańskiej Prokuratury Okręgowej. Następnie - jak mówił - w uzgodnieniu z nimi zwrócił się do prokuratora rejonowego o pilne nadesłanie akt, celem przejęcie sprawy do dalszego prowadzenia w wydziale VI prokuratury okręgowej. Doszło do tego na początku czerwca 2012 r. Siemczonek mówił, że w tamtym okresie firma Amber Goldir funkcjonowała, a z mediów nie docierały jakiekolwiek niepokojące sygnały. W lipcu 2012 był na urlopie, i wówczas z mediów dowiedział się o wybuchu tzw. afery Amber Gold - że z dnia na dzień zamykane są punktu obsługi klienta, nie ma możności nawiązania kontaktu z pracownikami spółki i jej kierownictwem, że zaczęto mówić o masie oszukanych ludzi. Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zwróciła uwagę, że świadek mówi, iż wiedzę o tym, że nie ma złota Amber Gold miał dopiero po informacji przekazanej mu przez ABW o piśmie BGŻ. Ale - jak podkreśliła - w aktach sprawy już 10 maja 2010 r. było pismo od BGŻ, że nie ma usługi przechowywania złota w swoich skrytkach. "I to pismo zalegało od 10 maja 2010 r." - dodała. Siemczonek powiedział, że nie przypomina sobie tego pisma. "Dochodzenie nie zostało przeprowadzone należycie" Dochodzenie w sprawie Amber Gold niewątpliwie nie zostało przeprowadzone należycie - przyznał w piątek przed komisją śledczą prok. Marek Siemczonek. Prokurator ocenił, że "niewątpliwie decyzja o odmowie wszczęcia postępowania była podjęta przedwcześnie". "Co najmniej przedwcześnie, jeśli w ogóle powinna zostać kiedykolwiek podjęta po przeprowadzeniu czynności procesowych, które pozwoliłyby na zebranie materiału sugerującego, iż przestępstwo rzeczywiście zostało popełnione" - powiedział. Zawiadomienie KNF w tej sprawie trafiło do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz 30 grudnia 2009 r. W styczniu 2010 r. odmówiono wszczęcia śledztwa. Dopiero po zażaleniu KNF w maju 2010 r. podjęto dochodzenie. Posłowie pytali prokuratora - który w maju i kwietniu 2012 r. w ramach wizytacji badał akta m.in. sprawy Amber Gold - jakie czynności w tej sprawie wykonano prawidłowo. "Nie pamiętam w tym momencie czynności, które w tamtym momencie zostały zrealizowane ze względu na upływ czasu" - odpowiedział prokurator. "Trudno pamiętać nic" - skomentował tą odpowiedź wiceprzewodniczący komisji Marek Suski (PiS). Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała prokuratora o sens powołania na wstępnym etapie tej sprawy biegłego rewidenta, który miał zbadać dokumenty spółki. "Czy potrzebny jest biegły do tego, aby stwierdzić, czy do każdej z zawartych umów zostało zakupione złoto? Czy ten biegły miał szukać tego złota za prokuraturę? Czy ustalenie, czy zgodnie z umowami zakupiono złoto, wymaga wiedzy specjalistycznej, co jest prawną przesłanką powoływania biegłego?" - pytała Wassermann. "Można prawdopodobnie w inny sposób to ustalić. (...) Biegły szukać złota nie miał, tylko na podstawie dokumentów ustalić, czy doszło do zakupu złota" - odpowiadał Siemczonek. Wassermann skomentowała: "Panie prokuratorze, proszę nie mówić o tym, że na ówczesnym etapie powołanie biegłego miało sens". Z kolei Joanna Kopcińska (PiS) cytowała świadkowi fragment jego zeznań ze sprawy dyscyplinarnej prowadzonej wobec referent sprawy Amber Gold prok. Barbary Kijanko, w którym Siemczonek mówił m.in., iż "sprawa nie wyróżniała się niczym spośród innych spraw (...) uważam, że sposób prowadzenia postępowania (...) nie wskazywał na rażące uchybienia". "W kontekście tej wiedzy, która nabyłem w okresie późniejszym (...) to niewątpliwie dokonałbym innej oceny" - skomentował te zeznania Siemczonek.