Jak relacjonuje, podczas spotkań w Kostaryce i poza jej granicami, styka się z pozytywnymi reakcjami ludzi. Oczywiście są też tacy, którzy mi nie wierzą, mają wątpliwości, a niektórzy nawet mówią, że jestem szalona - przyznaje Floribeth Mora Diaz. "A w swoim sercu wciąż dziękuję Panu Bogu i Janowi Pawłowi II za tę szczególną łaskę powrotu do zdrowia w sytuacji po ludzku beznadziejnej" - podkreśla. Kostarykanka, która wraz z rodziną będzie uczestniczyła w niedzielnych uroczystościach kanonizacyjnych, zaznacza, że Jan Paweł II był dla niej zawsze bardzo ważny, w jej rodzinnym domu cieszył się wielkim szacunkiem. "Od początku pontyfikatu uważałam Go za człowieka świętego, wyjątkowego, obdarzonego szczególną mocą oddziaływania na ludzi" - wyznaje. Błogosławiony, święty Jan Paweł II wspiera mnie w trudnych momentach - mówi Floribeth Mora Diaz zapytana, czy polski papież jest wciąż obecny w jej codziennym życiu.