"Poprosimy nasze statki, Straż Przybrzeżną, by trzymały się bliżej włoskiego wybrzeża, bo w basenie Morza Śródziemnego jest wiele krajów, które mogą interweniować; państwa Afryki północnej, Francja, Hiszpania, Portugalia" - stwierdził Salvini w wywiadzie dla włoskiej stacji telewizyjnej La7 w niedzielę wieczorem. Dodał: "Nie możemy pozwolić sobie na to, żeby sprowadzić pół Afryki na terytorium Włoch". "Mam dosyć przemytu ludzi" - zaznaczył. "Ci, którzy uważają się za dobrych, zamienili Morze Śródziemne w cmentarzysko" - oświadczył włoski minister spraw wewnętrznych. "Zablokuję statki wszystkich zagranicznych organizacji pozarządowych, które uznały Włochy za ogromny obóz dla uchodźców, gdzie o wszystkim decydują mafiosi i przemytnicy migrantów" - wyjaśnił. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-matteo-salvini,gsbi,1065" title="Matteo Salvini" target="_blank">Matteo Salvini</a> zapowiedział zwrócenie się do załóg statków włoskiej Straży Przybrzeżnej i innych patrolujących morze, by trzymały się blisko brzegów Włoch, tydzień po tym, gdy podjął decyzję o zamknięciu portów dla jednostki "Aquarius" organizacji pozarządowej SOS Mediterranee z 629 migrantami. Statek wpłynął ostatecznie do portu w Walencji w Hiszpanii.Szef włoskiego MSW ostrzegł, że nie zostaną wpuszczone także dwa następne statki organizacji pozarządowych ratujące migrantów i zalecił im, by szukały innych portów, do których będą mogły wpłynąć. Do Hiszpanii zaapelował zaś, aby przyjęła "następnych 66 tys. migrantów". "Po Hiszpanii przyjdzie kolej na Francję, by ich przyjęła" - dodał włoski wicepremier. Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)