Włoski resort spraw wewnętrznych odnotował w najnowszym raporcie, że w porównaniu z pierwszą połową zeszłego roku w tym samym okresie roku 2017 przybyło o 18 proc. migrantów więcej. Jest wśród nich prawie 10 tys. nieletnich.Do tych danych MSW mówiących o ponad 83 tys. przybyszów dodane zostaną kolejne liczby. W ciągu ostatniej doby z dryfujących łodzi i pontonów włoskie i zagraniczne statki zabrały na swoje pokłady około 1300 ludzi i skierowały się do portów na Sycylii i w Apulii. Włoska agencja prasowa ANSA cytuje Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców Filippo Grandiego, który oświadczył, że "to, co dzieje się we Włoszech na naszych oczach, to tragedia". Grandi podkreślił, że w ciągu poprzedniego weekendu na włoskie wybrzeża dotarło 12,6 tys. migrantów. Jak dodał, według danych jego urzędu - UNHCR, podczas próby przeprawy przez Morze Śródziemne zginęło w tym roku ok. 2030 osób. "Jesteśmy dopiero na początku lata i bez zbiorowej, błyskawicznej akcji możemy tylko spodziewać się następnych tragedii na morzu" - ostrzegł Grandi w wydanym komunikacie. Przywódca rządzącej we Włoszech centrolewicowej Partii Demokratycznej, były premier Matteo Renzi oświadczył, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> nie może dłużej być bezczynna wobec "ogromnego kryzysu migracyjnego". Powrócił do swego postulatu obcięcia unijnych funduszy krajom, które nie chcą przyjąć uchodźców w ramach programu relokacji. "W najbliższych latach trzeba opracować budżet UE. Uważam, że ci, którzy nie przestrzegają reguł w sprawie migrantów, nie powinni dostawać pieniędzy, jakie my wkładamy co roku do budżetu, czyli 20 miliardów euro" - powiedział Renzi podczas zjazdu klubów ugrupowania z całego kraju. "Przestańmy dawać pieniądze tym, którzy budują mury. My przeznaczymy je na to, by zaradzić kryzysowi" - dodał były premier.