32-letni Syryjczyk, którego w czwartek wieczorem aresztowano w Aleksandrupoli, był najpierw członkiem służb bezpieczeństwa prezydenta Syrii Baszara al-Asada. Potem walczył po stronie opozycyjnej Wolnej Armii Syrii, a następnie przeszedł do Frontu al-Nusra, wówczas związanego z Al-Kaidą. Wtedy właśnie został poproszony o przemycenie dżihadystów do Europy. Przez dwa lata mieszkał w Turcji, gdzie wraz z kilkoma innymi osobami wynajmował dom. Twierdził, że mieli oni do dyspozycji 800 tys. dolarów na zakup fałszywych paszportów, dużo broni i na łapówki. Mężczyzna został aresztowany przez turecką policję, a potem odesłany do Syrii. Udało mu się uciec po przekupieniu tureckiego policjanta i w 2016 r. przedostał się wraz z żoną i dzieckiem na grecką wyspę, gdzie złożył podanie o azyl. Tłumaczył, że jego życie jest zagrożone, bo Państwo Islamskie (IS) nie wybaczy mu niewykonania polecenia. Na początku tygodnia Syryjczyk, podejrzany o przynależność do IS, ma złożyć zeznania przed greckim sądem. Zobacz również: Na granicy UE. To tutaj "lądują" migranci