Szefowie dyplomacji Słowacji, Czech i Węgier nazwali tę propozycję "szantażem", natomiast polski minister spraw zagranicznych określił to jako: "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prima-aprilis,gsbi,4298" title="prima aprilis" target="_blank">prima aprilis</a>". Za każdego nieprzyjętego uchodźcę unijny kraj miałby zapłacić 250 tysięcy euro. System podziału uciekinierów, ustalony procentowo na podstawie poziomu zamożności każdego państwa i liczby ludności, byłby uruchamiany, gdyby jakiś kraj znalazł się pod presją migracyjną. Zgodnie z propozycją Komisji, sytuacja kryzysowa byłaby wtedy, jeśli napływ uchodźców przekroczyłby o 150 procent wyznaczony limit. A zatem: jeśli na przykład Polska odmówiłaby przyjęcia około siedmiu tysięcy osób, musiałaby zapłacić ponad półtora miliarda euro. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a> nie nazywa tego sankcjami ani karami, ale kontrybucją. Jednak rezultat jest taki sam - cena zaporowa uszczupliłaby i to znacznie budżety tych krajów, które nie będą chciały się zgodzić na przyjmowanie uchodźców. W tej grupie jest Polska, która argumentuje, że najpierw musi mieć gwarancje ochrony zewnętrznych granic Unii i skutecznej identyfikacji uchodźców. By propozycje Komisji weszły w życie, potrzebna jest zgoda większości unijnych krajów i Parlamentu Europejskiego. Ministrowie spraw zagranicznych państw Grupy Wyszehradzkiej obradują drugi dzień w Pradze. Główne tematy dzisiejszego spotkania to współpraca regionalna oraz relacje z Rosją. Słowacja: Ta propozycja nie przystaje do rzeczywistości Słowacki minister spraw wewnętrznych Robert Kaliniak ocenił, że propozycja Komisji Europejskiej dotycząca wprowadzenia stałego systemu dystrybucji uchodźców w sytuacji kryzysowej między państwa UE nie przystaje do rzeczywistości. Dodał, że czas pojawienia się nowej propozycji jest trudny ze względu na obecne starania mające na celu zawarcie porozumienia o zamknięcie szlaków, którymi przemieszczają się migranci, i umowę UE z Turcją. "W połowie tych bardzo drażliwych rozmów na stół trafia propozycja, która cofa nas o dziewięć miesięcy i nie odpowiada w niektórych aspektach rzeczywistości" - powiedział. Słowacja zdecydowanie sprzeciwiała się systemowi obowiązkowych kwot uzgodnionemu przez kraje członkowskie w ubiegłym roku. Pod koniec ubiegłego roku Bratysława złożyła w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości pozew przeciwko rozmieszczaniu uchodźców na podstawie tego systemu.