Od blisko ośmiu tygodni Grecy nie pozwalają czeskim urzędnikom odwiedzić punktu rejestracyjnego na wyspie Leros. Z tego powodu przedstawiciele Pragi nie mają możliwości monitorowania tego, kogo i w jaki sposób Grecy przyjmują i wysyłają dalej na zachód Europy. Sytuacja nie podoba się Czechom przede wszystkim dlatego, że za kilka tygodni zaczną w ramach ustalonych we wrześniu kwot przyjmować kolejne grupy imigrantów. Tymczasem Grecy uniemożliwiają im poznanie osób, które miałyby być relokowane. Czeski minister spraw wewnętrznych Milan Chovanec potwierdził ustalenia gazety i oświadczył, że w jego ocenie zachowanie Greków dowodem na brak zaufania. Zapowiedział też, że będzie na ten temat rozmawiał ze swym greckim odpowiednikiem. Dodał też, że dopóki grecki minister nie wyjaśni mu powodów takiego zachowania, nie pozostaje nic innego niż wiara w spekulacje, że w ten sposób Ateny mszczą się za to, iż Praga otwarcie krytykuje greckie podejście do kryzysu imigracyjnego. Ostry protest w tej sprawie przygotowuje również czeskie MSZ. Czechy zobowiązały się, że to końca 2017 roku przyjmą łącznie 2691 uchodźców z Grecji i Włoch.