W środę, na dzień przed kolejnym szczytem UE w sprawie uchodźców, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a> przedstawiła raport, w którym opisuje, jak UE i jej państwa członkowskie radzą sobie z tym kryzysem. Z informacji, jakie przekazano wynika, że kraje unijne nie wypełniają swoich zobowiązań. "Chcemy, by państwa członkowskie szybko odpowiedziały na apel w sprawie (wydelegowania) około 1000 ekspertów do wsparcia prac w centrach rejestracji uchodźców (tzw. hotspotach)" - apelował na konferencji prasowej w Brukseli wiceszef KE Frans Timmermans. Do tej pory tylko sześć państw członkowskich (Austria, Belgia, Holandia, Rumunia, Słowacja i Hiszpania) zapowiedziało, że wyśle w sumie 81 osób, które będą oddelegowane do pracy wraz z ekspertami Europejskiego Urzędu Wsparcia w dziedzinie Azylu. Docelowo takich dodatkowych pracowników ma być 374. Również tylko sześć krajów (Belgia, Czechy, Litwa, Portugalia, Rumunia, i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-szwecja,gsbi,3494" title="Szwecja" target="_blank">Szwecja</a>) zobowiązało się wysłać w sumie 48 osób do wsparcia unijnej agencji ochrony granic zewnętrznych Frontex. Całkowita liczba oficerów, których powinny oddelegować kraje członkowskie wynosi 775. Nie lepiej wygląda kwestia wsparcia finansowego funduszy i agencji mających pomagać uchodźcom w regionach konfliktów, by nie zasilali oni szeregów tych, którzy już zmierzają do Europy. Z 500 mln euro, które państwa członkowskie mają wyłożyć na fundusz powierniczy na rzecz Syrii, do tej pory uzbierano jedynie 8 mln euro (w zobowiązaniach). Tylko trzy kraje członkowskie - Niemcy, Luksemburg i Hiszpania - zapowiedziały, że wyłożą po 3 mln euro na fundusz na rzecz Afryki.