Rosja staje się coraz bardziej osamotniona za sprawą swych działań w Gruzji - powiedziała w piątek amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice. - Rosjanie zaczynają rozumieć, że za tego rodzaju postępowanie trzeba zapłacić - dodała Rice na spotkaniu z dziennikarzami w Lizbonie po rozmowach z portugalskim ministrem spraw zagranicznych Luisem Amado. - Jestem całkowicie pewna, że Rosja zdaje sobie sprawę z tego, iż pogłębia swą izolację i że nie będzie miała drogi wyjścia, dopóki nie dotrzyma swego zobowiązania - powiedziała szefowa amerykańskiej dyplomacji, nawiązując do planu pokojowego wynegocjowanego przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Pomimo głębokich różnic co do sposobu ukarania Rosji za agresję w Gruzji amerykańska sekretarz stanu przedstawiła Zachód jako uosobienie jedności, dzięki której skoordynowane współdziałanie przyniosło efekty. Wyraziła też zadowolenie z europejskich reakcji na konflikt w Gruzji. - Jestem zadowolona z rezultatów, jakie osiągnęliśmy. Wierzę, że obecnie razem utrudniamy Rosji w osiągnięciu jej strategicznych celów - dodała Rice. Szef portugalskiej dyplomacji dodał, że kluczowym zagadnieniem jest, aby Zachód pozostał zjednoczony wobec Rosji. - Byłaby to bardzo niebezpieczna sytuacja, gdyby nam się nie udało - podkreślił Amado. Rice zatrzymała się w piątek w Lizbonie w drodze do Libii, gdzie spotka się z przywódcą tego państwa Muammarem Kadafim. Jest to pierwsza od pół wieku wizyta sekretarza stanu USA w Libii. Podróż jest wyraźnym znakiem ocieplenia w stosunkach amerykańsko- libijskich. Rozpoczęło się ono w 2003 roku od porzucenia przez rządzącego w Libii Kadafiego programu produkcji broni masowego rażenia. Wizyta jest wynikiem podpisania 14 sierpnia przez Libię i USA porozumienia w sprawie odszkodowań dla libijskich i amerykańskich ofiar konfliktu między obu krajami z lat 80. Przed jego podpisaniem wysocy rangą dyplomaci amerykańscy nie składali wizyt w Libii.