W ostatnich dniach politycy PO i SLD krytykowali treść wystąpienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego na wtorkowym wiecu w Tbilisi. Prezydent mówił wtedy m.in., że przywódcy Polski, Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy przyjechali tam, by podjąć walkę. Jak dodał: - po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi (Rosja) pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie! - powiedział prezydent. Politycy SLD ocenili wystąpienie w Tbilisi jako "wojenne" i "rusofobiczne". Z kolei w opinii szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, było nadmiernie emocjonalne. - Uważam, że kilka słów padło za dużo - powiedział w TVN i TVN24 premier, odnosząc się do słów prezydenta wypowiedzianych w Gruzji. - To była sytuacja szczególna, ale chciałbym, aby Polska była partnerem w UE, który nadaje ton polityce europejskiej, jeśli chodzi o politykę wschodnią i równocześnie, aby Polski nikt nie wykorzystywał jako takiego harcownika (...) na wschodnich rubieżach - mówił premier. Tusk poinformował także, że na temat sytuacji w Gruzji w czwartek rozmawiał telefonicznie z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym i kanclerz Niemiec Angelą Merkel, która wybiera się do Moskwy. Premier powiedział, że uzyskał deklarację ze strony Sarkozy'ego, że jeśli strona rosyjska nie zechce respektować uzgodnień, które zawarł Sarkozy z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, Europa zareaguje w "sposób jednolity, skoordynowany i stanowczy" wobec Rosji. - Ten konflikt nie będzie trwał tydzień (...), napięcia i konflikty w całym regionie niewykluczone, że mogą być zjawiskiem długotrwałym - ocenił premier. Tusk był pytany, czy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który towarzyszył prezydentowi w wyjeździe do Gruzji, rzeczywiście miał za zadanie "pilnować" prezydenta. - Dla mnie bardzo ważne było, by nie przekraczać pewnych granic, bo ja się czuję odpowiedzialny za bezpieczeństwo Polski i bardzo cenię gesty solidarności (...) i równocześnie bardzo chcę, by Polska nie traciła swojej pozycji, możliwości i bezpieczeństwa - odpowiedział premier. Dlatego - dodał - "proszę zwolnić mnie z obowiązku komentarza na temat niektórych zachowań różnych polityków w czasie tego konfliktu". - Obecność ministra Radosława Sikorskiego, przedstawiciela rządu, była na życzenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego - podkreślił premier. Jak dodał, on sam chciałby, aby w takich sprawach, jak kwestia Gruzji, ośrodek rządowy i prezydencki "ze sobą współpracowały". - Nie ukrywałem, że chciałbym, aby polscy politycy, także pan prezydent, w uzgodnieniu z polskim rządem, zachowywali się w tej krytycznej sytuacji tak, by nie narazić na szwank polskiego interesu - mówił premier.