Mężczyzna ten pracuje w Texas Health Presbyterian Hospital, gdzie ostatnio leczony był zarażony ebolą Liberyjczyk Thomas Eric Duncan. Zmarł on w środę. Liberyjczyk był pierwszym pacjentem, u którego zarażenie zdiagnozowano dopiero w USA, a nie w kraju Afryki Zachodniej. Jak poinformowała służba zdrowia w Teksasie, próbki wysłano do Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom w Atlancie, gdzie zostaną przeprowadzone dodatkowe badania na obecność wirusa u pracownika szpitala. Mężczyzna w piątek wieczorem poinformował, że ma lekką gorączkę. Został umieszczony w odosobnieniu i poddany badaniom. Nie wiadomo, w jaki sposób mógł się zarazić wirusem. - Wiedzieliśmy, że może być drugi przypadek i byliśmy przygotowani na taką możliwość - oświadczył szef służby zdrowia w Teksasie, David Lakey. Zapewnił, że lekarze robią wszystko co w ich mocy, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Władze sanitarne rozmawiały z pacjentem i obecnie sporządzają listę wszystkich osób, z którymi był w kontakcie i które mogły się od niego zarazić. Według najnowszego bilansu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ebola zabiła 4033 spośród ponad 8,3 tys. zarażonych ludzi, głównie w Afryce Zachodniej. W niedzielnej rozmowie z BBC specjalny wysłannik ONZ ds. eboli David Nabarro wyraził nadzieję, że epidemię uda się opanować w ciągu trzech miesięcy. Ebola, którą wykryto w 1976 roku, szerzy się poprzez bezpośredni kontakt z krwią lub płynami ustrojowymi zarażonych ludzi i zwierząt; wirus nie roznosi się drogą kropelkową.