Zasadniczą tezą pozwu jest to, że Brexit zmieni zakres indywidualnych praw każdego obywatela - takich jak możliwość swobodnego osiedlania się i korzystania z pełni praw w innych państwach Unii, z unijnego obywatelstwa, ochrony w europejskich trybunałach, czy ze zdobyczy unijnego prawa pracy. Jak mówiła dziś radiu BBC jedna z autorek pozwu, chodzi o fundamentalną kwestię konstytucyjną, że tylko parlament może obywatelom nadawać i odejmować uprawnienia. Gina Miller powołała się na opinię prawną jeszcze z początku XVII wieku, że monarchia, czyli władza wykonawcza, nie może ingerować w ustawodawstwo i zmieniać praw, bo to parlament stanowi najwyższą władzę. Gina Miller jest szefową jednego z londyńskich funduszy inwestycyjnych. Inni autorzy pozwu to drobni przedsiębiorcy i grupa obywateli brytyjskich zamieszkałych na stałe w innych krajach Unii Europejskiej. Ta sprawa może doprowadzić do próby sił między władzą sądowniczą a rządem, czyli w ostatecznym rozrachunku z koroną, na której prerogatywy powołuje się premier Theresa May. Jeśli sprawa będzie się przeciągać i dojdzie do apelacji, może to również opóźnić cały proces Brexitu.