Była niedziela, 30 sierpnia, gdy premier otrzymał sygnał z BOR, że prezydent chce z nim rozmawiać - relacjonuje "Polska". "W tej sytuacji oczekuję, że odwołasz wizytę Putina" - miał powiedzieć w rozmowie telefonicznej z Donaldem Tuskiem Lech Kaczyński. "Nie zrobię tego, bo jest oczywiste, że taka historia bardzo by nam zaszkodziła" - tak, według informacji dziennikarza RMF FM Konrada Piaseckiego, wyglądała odpowiedź premiera. Jeszcze na kilka dni przed uroczystościami na Westerplatte sytuacja wydawała się być optymistyczna. Prezydent i premier mieli przedstawić wspólny front, wszystko było dogadane i dopięte na ostatni guzik. Nasilające się w ostatnich dniach sierpnia rosyjskie prowokacje powoli wytrącały nasze władze z równowagi, a najbardziej zdenerwował się prezydent. Jak przypomina "Polska", na dobre zawrzało w ostatnią niedzielę sierpnia, gdy rosyjski wywiad ogłosił, że przedwojenny szef polskiej dyplomacji Józef Beck był niemieckim agentem. "Prezydent był zdenerwowany, chciał, żeby premier odwołał wizytę Putina" - powiedział gazecie współpracownik premiera. "Nie czuję się upoważniony do komentowania takich rozmów" - wywinął się od odpowiedzi szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak. W podobnym tonie wypowiadał się dziś w TVN24 szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak. Potwierdził, że doszło do rozmowy prezydenta z premierem. Nie chciał jednak nic powiedzieć na temat jej treści. Ostatecznie doszło do wizyty Władimira Putina w Polsce i jego udziału w obchodach rocznicy wybuchu II wojny światowej.