Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski "The Economist", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Amerykańska konstytucja powierza władzę ustawodawczą Kongresowi. W nadchodzących dniach to ciało polityczne może przypisać sobie metafizyczną moc: urzeczywistnienia czegoś całkowicie nie do pomyślenia. Brak podniesienia pułapu zadłużenia przez Kongres może doprowadzić USA do pierwszej w historii niewypłacalności. A scenariusz załamania na giełdach, gwałtownego wzrostu bezrobocia czy paniki w globalnej gospodarce staje się coraz bardziej prawdopodobny. Ile wynosi dług USA? Droga do niewypłacalności jest otwarta. Ameryka ma czas do około 1 czerwca na podniesienie limitu zadłużenia - politycznie ustalonego pułapu całkowitego zadłużenia federalnego brutto, wynoszącego obecnie 31,4 bln dolarów. W przeciwnym razie Stanom Zjednoczonym zabraknie środków na pokrycie wszystkich zobowiązań, od wypłacania pensji wojskowych po świadczenia dla emerytów i spłatę odsetek od obligacji. USA mierzyły się z podobnym wyzwaniem już w przeszłości, co uśpiło obserwatorów w przekonaniu, że po raz kolejny dojdzie do podniesienia pułapu zadłużenia w ostatniej chwili. Ale politycy są bardziej podzieleni niż w trakcie poprzednich kryzysów. Kevin McCarthy, republikański spiker Izby Reprezentantów, naciska na cięcia wydatków zgodnie ze stanowiskiem swojego obozu politycznego. Z kolei prezydent <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joe-biden,gsbi,10" title="Joe Biden" target="_blank">Joe Biden</a> może stracić poparcie postępowych demokratów, jeśli będzie postrzegany jako ten, który skapitulował wobec żądań republikanów. Jaki jest plan awaryjny? Departament Skarbu, we współpracy z Rezerwą Federalną (Fed), ma plan awaryjny, jeśli Kongres nie podniesie limitu zadłużenia. Tzw. priorytetyzacja płatności pozwoliłaby uniknąć niewypłacalności poprzez spłatę odsetek od obligacji i jeszcze większe ograniczenie innych zobowiązań. Jednak stawianie posiadaczy obligacji przed potrzebami emerytów i wojskowych byłoby kontrowersyjne dla opinii publicznej. Ponadto ustalenie priorytetów zależałoby od powodzenia regularnych aukcji w celu zastąpienia zapadających obligacji skarbowych. Nie ma gwarancji, że inwestorzy zaufaliby dysfunkcyjnemu amerykańskiemu rządowi. Z każdym dniem niewypłacalność USA staje się więc coraz poważniejszym ryzykiem. Zagrożenie dla stabilności systemu Niewypłacalność może przerodzić się w krótki lub dłuższy kryzys. Chociaż konsekwencje obu byłyby katastrofalne, drugi wariant byłby znacznie gorszy. Rezerwa Federalna miałaby do odegrania kluczową rolę w powstrzymaniu skutków kryzysu. Polegałaby ona jednak głównie na ograniczeniu szkód, ponieważ realizacja najgorszego scenariusza może oznaczać daleko idące skutki dla amerykańskiej gospodarki i światowych rynków, i to niezależnie od działań Fed. Ameryka ma największy na świecie rynek długu publicznego. Stanowi około jednej trzeciej globalnej sumy, z czego 25 bln dolarów obligacji znajduje się w rękach publicznych. Obligacje skarbowe są postrzegane jako aktywa wolne od ryzyka - oferujące gwarantowany zwrot dla korporacji, rządów oraz dużych i małych inwestorów - oraz jako punkt odniesienia dla wyceny innych instrumentów finansowych. Są podstawą codziennych przepływów pieniężnych. Krótkoterminowe pożyczki repo - transakcja finansowa polegająca na sprzedaży papieru wartościowego i jednoczesnym zobowiązaniu się do jego odkupienia w ustalonej dacie w przyszłości - w Ameryce są warte około 4 bln dolarów dziennie. Stanowią siłę napędową globalnych rynków finansowych i w dużej mierze opierają się na wykorzystaniu papierów skarbowych jako zabezpieczenia. Wraz z bankructwem USA system ten zachwiał by się posadach. Co z gospodarką w przypadku bankructwa USA? Z definicji niewykonanie zobowiązania do odkupienia papieru wartościowego stałoby się początkowo czymś w rodzaju krótkoterminowego zakłócenia. A urzędnik Fed twierdzi, że przypominałoby kryzys płynności. Załóżmy, że rząd federalny nie spłaca obligacji zapadających po "dacie x", kiedy kończy mu się <a class="textLink" href="https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-karty-wypieraja-gotowke-najmocniej-broni-sie-jedno-wojewodzt,nId,7433457" title="gotówka" target="_blank">gotówka</a> (szacuje się, że będzie to 1 czerwca). Popyt na dług o późniejszych terminach zapadalności może nadal pozostać silny przy założeniu, że Kongres wkrótce dojdzie do porozumienia i przegłosuje stosowną ustawę. Jednak zapowiedź rozbieżności można zaobserwować już teraz. Bony skarbowe zapadające w czerwcu mają obecnie roczną rentowność około 5,5 proc. Te zapadające w sierpniu są bliżej 5 proc. Różnica ta może gwałtownie wzrosnąć w przypadku niewypłacalności USA. Po pierwsze, Fed traktowałby niewypłacalne papiery wartościowe w taki sam sposób, jak zwykłe papiery wartościowe, akceptując je jako zabezpieczenie pożyczek udzielanych przez bank centralny, a potencjalnie nawet kupując je od razu. W efekcie amerykańska Rezerwa Federalna zastąpiłby dług o obniżonej jakości dobrym długiem, zakładając, że rząd dokona płatności za niespłacone papiery wartościowe, tylko z pewnym opóźnieniem. Chociaż prezes Fed Jerome Powell określił takie działanie w 2013 r. jako "odrażające", przyznał jednak, że zaakceptowałby je "w pewnych okolicznościach". Fed obawia się zarówno znalezienia się w centrum sporu politycznego, jak i podejmowania działań, które wydają się przełamywać granicę między polityką fiskalną, będącą w gestii rządu, a monetarną. Jednak pragnienie zapobieżenia chaosowi finansowemu w USA prawie na pewno przeważyłoby nad wszelkimi obawami. Bezrobocie oraz cięcia wydatków Reakcja Fed doprowadziłaby jednak do paradoksu. W zakresie, w jakim działania banku centralnego odniosłyby sukces w stabilizowaniu rynków, zmniejszyłyby one potrzebę osiągnięcia kompromisu przez polityków. A przecież system finansowy oparty częściowo na niespłacalnych papierach wartościowych stanowiłby spore wyzwanie. Fedwire, system rozliczeniowy dla obligacji skarbowych, jest zaprogramowany tak, aby rachunki znikały po upływie terminu zapadalności. Departament Skarbu zapowiedział już, że będzie interweniować w celu przedłużenia terminu zapadalności niewykupionych obligacji, aby zapewnić ich zbywalność. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-media-zagraniczne" target="_blank" rel="noreferrer noopener">"Interia Bliżej Świata"</a>. Łatwo jednak wyobrazić sobie, że tego rodzaju system ostatecznie się załamie. Inwestorzy zażądaliby co najmniej wyższych odsetek, aby zrekompensować ryzyko, co doprowadziłoby do zaostrzenia warunków kredytowych na światowych rynkach. Jakkolwiek by się to wszystko nie potoczyło, przed Ameryką zawisłoby widmo skrajnych oszczędności. Rząd nie byłby w stanie pożyczyć więcej pieniędzy, co oznaczałoby, że musiałby zmniejszyć wydatki o różnicę między bieżącymi dochodami podatkowymi a wydatkami. Według analityków z think-tanku Brookings Institution z dnia na dzień redukcja wydatków wyniosłaby około 25 proc. Z szacunków agencji Moody's wynika, że w bezpośrednim następstwie niewypłacalności amerykańska gospodarka skurczyłaby się o prawie 1 proc., a stopa bezrobocia wzrosłaby z 3,4 proc. do 5 proc., pozbawiając pracy około 1,5 mln osób. Widmo recesji nad Ameryką W scenariuszu krótkoterminowym Kongres zareagowałby podniesieniem pułapu zadłużenia, umożliwiając rynkom powrót do normalności. Niewypłacalność trwająca kilka dni byłaby plamą dla reputacji Ameryki i prawdopodobnie wywołałaby recesję. Jednak przy zręcznym zarządzaniu nie byłby to całkowity koszmar. Dłuższa niewypłacalność byłaby bardziej niebezpieczna. Mark Zandi z Moody's przypomina sytuację z jesieni 2008 r., kiedy Kongres początkowo nie uchwalił programu pomocy dla zagrożonych aktywów w celu ratowania banków, co doprowadziło do załamania światowych rynków. Dalszy brak podniesienia pułapu zadłużenia, nawet po wystąpieniu niewypłacalności, może mieć podobny wpływ. Działająca przy Białym Domu Rada Doradców Ekonomicznych (CEA), szacuje że w ciągu pierwszych kilku miesięcy kryzysu rynek akcji zmniejszyłby się o 45 proc. Moody's szacuje spadki na około 20 proc., a wzrost bezrobocia o pięć punktów procentowych, co oznaczałoby utratę pracy przez około 8 mln Amerykanów. A przecież rząd, ograniczony pułapem zadłużenia, nie byłby w stanie zareagować na spowolnienie bodźcami fiskalnymi, co doprowadziłoby do jeszcze głębszej recesji. Dolar bezpieczną przystanią. Reputacja USA na szali Do tego doszłaby lawina obniżek ratingów kredytowych. W 2011 r., podczas jednego z poprzednich kryzysów związanych z pułapem zadłużenia, agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła rating Ameryki z maksymalnej oceny AAA do AA+. Po ogłoszeniu niewypłacalności agencje ratingowe znalazłyby się pod ogromną presją, by postąpić podobnie. Mogłoby to doprowadzić do reakcji łańcuchowej. A instytucje wspierane przez amerykański rząd, jak Fannie Mae - największa amerykańska agencja zajmująca się finansowaniem kredytów hipotecznych - znalazłaby się w trudnej sytuacji, co przełożyłoby się na wyższe oprocentowanie kredytów hipotecznych i negatywnie wpłynęłoby na sektor nieruchomości. Do tego banki wycofałyby się z udzielania kredytów, a panika na rynkach rozprzestrzeniłaby się w szybkim tempie. Ale to nie koniec. Zazwyczaj waluty krajów, które nie wywiązują się ze swoich zobowiązań, tracą na wartości. Dolar nadal jest traktowany przez inwestorów jako bezpieczna przystań w niespokojnych czasach. Jednak w przypadku niewypłacalności USA doszłoby do nadszarpnięcia zaufania, jakim świat od dawna obdarza amerykańską walutę. Najgorszy scenariusz wzmocniłby dyskusję o szukanie alternatyw dla dolara i amerykańskiego systemu finansowego. Bo raz zniszczonej reputacji nie da się łatwo odbudować. --- Tekst przetłumaczony z "The Economist" © The Economist Newspaper Limited, London, 2023 Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji