Dane dotyczą ostatnich 24 godzin - od godz. 2.30 czasu polskiego w nocy z wtorku na środę. Poprzedni dobowy bilans wyniósł 2228 zgonów i do czasu obecnych statystyk był najtragiczniejszym. Reuters, powołując się na własne obliczenia, szacuje, że ofiar śmiertelnych koronawirusa w USA jest już ponad 30 tys. Uniwersytet Johnsa Hopkinsa podaje niższą liczbę - 28 326. Najwięcej chorych zmarło w stanie Nowy Jork (11 620). Następnie w New Jersey (3 156), Michigan (1 921), Massachusetts (1 108) i Luizjanie (1 103). Spośród ponad dwa mln przypadków zakażenia koronawirusem na świecie, na USA przypada ponad 635 tys. Ludzie protestowali na ulicach bez maseczek W środę w Lansing, stolicy stanu Michigan, gdzie notowane są duże przyrosty zakażeń i zgonów, odbył się protest środowisk konserwatywnych. Manifestowano przeciwko decyzji gubernator Gretchen Whitmer o przedłużeniu nakazu pozostania w domu do końca kwietnia. W samochodowych proteście zatrzymano ruch na drogach w centrum miasta. Część protestujących wyszła jednak na ulice. Wielu z nich nie miało na sobie maseczek. "Otwórzcie Michigan", "Wolność tworzy bezpieczeństwo" - to hasła na niektórych transparentach. Lepsza sytuacja na Zachodnim Wybrzeżu Przyrost zakażeń oraz zgonów udało się ograniczyć na Zachodnim Wybrzeżu. Burmistrz Los Angeles Eric Garcetti wyraził jednak w środę wątpliwość czy do końca roku możliwe będą imprezy masowe na ponad tysiąc osób. Trump: Szczyt zachorowań już za nami Na środowej konferencji w Białym Domu prezydent Donald Trump ocenił, że szczyt zachorowań jest już za Amerykanami. Zapowiedział, że w czwartek ogłosi wytyczne, w jaki sposób stany mają otwierać swoje gospodarki. Proces ten ma być stopniowy i uzależniony od konkretnego stanu. Prezydent uważa, że niektóre z nich otworzyć się mogą jeszcze przed 1 maja. Trump zawiesił składki na WHO Podczas konferencji Trump ponowił też krytykę Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). "Zajęło im długo zorientowanie się o co chodzi, mam przeczucie, że dokładnie wiedzieli, co się dzieje" - stwierdził. We wtorek Trump ogłosił decyzję o wstrzymaniu płacenia składek na WHO, obwiniając tę organizację o błędy kosztujące życie "wielu ludzi". "Pieniądze mają być wstrzymane do czasu wyjaśnienia roli WHO w niewłaściwym zarządzaniu i ukrywaniu rozprzestrzeniania się koronawirusa" - oświadczył. Wcześniej prezydent USA oskarżał oenzetowską agendę o sprzyjanie Chinom. "Dogłębne śledztwo" USA Prezydent pytany w środę o to, czy do pierwszego zakażenia koronawirusem doszło w laboratorium w Wuhan odparł, że "coraz więcej o tym się słyszy". Zapewnił, że władze Stanów Zjednoczonych "prowadzą bardzo dogłębne śledztwo". Podał też w wątpliwość oficjalne chińskie dane dotyczące epidemii. W wywiadzie dla telewizji Fox News po konferencji prasowej prezydenta, szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo stwierdził, że istnieje potrzeba, by "chiński rząd się otworzył" i pomógł wyjaśnić, "jak rozprzestrzeniał się wirus". We wtorek przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Mark Milley oświadczył, że koronawirus prawdopodobnie powstał z przyczyn naturalnych, ale nie ma co do tego pewności. Ostrzegali przed laboratorium w Wuhanie Dziennik "Washington Post" informował z kolei, że na dwa lata przed epidemią amerykańscy dyplomaci dwukrotnie ostrzegali władze w Waszyngtonie o niewystarczających procedurach bezpieczeństwa w laboratorium w chińskim Wuhanie, gdzie rozpoczęła się epidemia. Jak pisze amerykański dziennik, to właśnie w tym laboratorium przeprowadzano badania nad koronawirusami pochodzącymi od nietoperzy. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski