Wedle niektórych dawnych wierzeń bogowie zaczynali akt stworzenia od swego serca. Egipski prabóg Ptah najpierw we własnym sercu stworzył Ziemię, a dopiero później nadał jej ostateczny kształt. Dla starożytnych Egipcjan serce było istotą człowieczeństwa, nieodzowne dla ciała w życiu wiecznym, bo centrum odnosiło się również do wieczności. Dlatego podczas mumifikacji, po wyjęciu wszystkich organów, serce wkładano z powrotem, a na nim kładziono skarabeusza. Zważenie serca na sądzie zmarłych i sprawdzenie, czy ciążą na nim złe uczynki, określało pośmiertny los człowieka. Jeśli było lekkie, dusza mogła wejść do raju. Serce w większości kultur było synonimem miłości, miłosierdzia i współczucia, radości i... smutku. Było również w wielu religiach symbolem sumienia i odwagi moralnej, źródłem oświecenia duchowego, prawdy i inteligencji. Łączenie w wielu kulturach starożytnych dwóch elementów - myśli i uczuć - to efekt ich nie tak kategorycznego jak współcześnie rozdzielania. Z tej przyczyny osoba, która pozwalała, by kierowało nią serce, uchodziła za rozsądną! Starożytni Egipcjanie byli przekonani, że to z serca, a nie z mózgu wychodzą wszelkie rozkazy kierujące człowiekiem. Te dwa tak sprzeczne dla nas elementy - uczucia i intelekt - lokują także w sercu Chińczycy, uważając je za jeden z Ośmiu Cennych Organów Buddy. Taoizm umiejscawia w sercu ośrodek rozumienia. Pliniusz uważał, że serce jest organem, który pierwszy zaczyna żyć w ludzkim ciele i ostatni w nim umiera, dlatego uosabia fizyczną siłę życia. Widziano w nim miejsce pozwalające na kontakt z bóstwem. W hinduizmie serce umożliwia łączność z Brahmanem (Absolutem). Podobnie Egipcjanie traktowali je jako bramę wejściową dla bogów oraz siedzibę intelektu. Czytaj więcej w Polityce.