Izmael, bohater "Moby Dicka" mówił: "Przez czas, który zdał się wiekiem wieków, leżałem zmrożony najpotworniejszym lękiem, nie śmiąc cofnąć dłoni, choć ciągle myślałem, że gdybym tylko mógł o jeden cal ją poruszyć, prysłby straszliwy czar". Pod tymi słowami mógłby się podpisać każdy chory z porażeniami sennymi - jednym z najbardziej przerażających objawów narkolepsji. Pod koniec XIX w. niemiecki neurolog i psychiatria Carl Westphal jako pierwszy opisał narkolepsję. Próbując wyjaśnić jej przyczyny, badacze analizowali przypadek porucznika Carla Ernsta von Zastrowa, którego dziwne upodobania seksualne doprowadziły w 1869 r. do procesu i wyroku za gwałt. Jego przypadek był wyjątkowo osobliwy: porucznik w ciągu dnia wielokrotnie i w niekontrolowany sposób zasypiał. Narkolepsję powiązano zatem z zaburzeniami psychicznymi. Dziś już nikt nie uważa narkoleptyków za chorych psychicznie, ale wciąż spotykają się oni z niezasłużoną opinią ekscentryków, obiboków i śpiochów. Na narkolepsję cierpi mniej więcej tyle samo osób co na stwardnienie rozsiane.O tej drugiej chorobie słyszeli wszyscy, narkolepsję kojarzy się w najlepszym wypadku z Jasiem Fasolą, zasypiającym raz za razem w filmie "Wyścig szczurów". Narkolepsję lekceważą nawet sami lekarze - diagnoza stawiana jest często po kilkunastu latach choroby, kiedy życie zawodowe i społeczne pacjenta legło już w gruzach. - W Polsce nie rozpoznajemy wszystkich przypadków - mówi dr Michał Skalski z Poradni Leczenia Zaburzeń Snu przy Klinice Psychiatrycznej Akademii Medycznej w Warszawie. - Są tylko trzy ośrodki zajmujące się narkolepsją i innymi zaburzeniami snu (dwa w Warszawie i jeden w Gdańsku), specjalistów zajmujących się tą dziedziną jest zbyt mało. Często mylnie rozpoznaje się u chorych depresję, padaczkę czy zespół przewlekłego zmęczenia. Narkolepsja to przede wszystkim nadmierna senność w ciągu dnia. Narkoleptyk potrafi zasnąć na pół godziny w trakcie rozmowy z przyjacielem, na rusztowaniu przy pracach budowlanych, prowadząc samochód, a nawet podczas uprawiania seksu. Dlaczego zatem w ogóle wchodzi na rusztowanie czy siada za kółkiem? Bo nie podejrzewa u siebie choroby. Pierwsze jej miesiące, nawet lata, to ciągła walka ze snem prowadzona za pomocą domowych sposobów: tabletek glukozy, mocnej kawy, joggingu, aerobiku czy pływania. Po długim czasie chory trafia wreszcie - jeśli ma szczęście - do specjalisty zaburzeń snu, który rozpoznaje chorobę i wypisuje recepty na znacznie bardziej skuteczne leki.