Pierwszy Żołnierz Rzeczpospolitej - tak o szefie Sztabu Generalnego mówią pochlebcy. Oficjalnie jest on najwyższej rangi oficerem (czterogwiazdkowym generałem) w służbie czynnej na najwyższym stanowisku w wojsku podczas pokoju. Jednak w chwili zagrożenia bytu państwowego to niekoniecznie szef Sztabu, już jako naczelny dowódca Sił Zbrojnych, poprowadzi polską armię do boju. Prezydent, na wniosek premiera, naczelnym dowódcą mianować może innego generała, dokładając mu, dla lepszego samopoczucia, parę gwiazdek. Konstytucja mówi, że prezydent RP mianuje szefa Sztabu Generalnego na czas określony. By nominacja była ważna, potrzebna jest kontrasygnata premiera, a tej może nie być, jeśli kandydatura szefa SzG nie zostanie wcześniej uzgodniona. Kanceliści Lecha Kaczyńskiego twierdzą wprawdzie, że powoływanie szefa Sztabu to wyłączna kompetencja prezydenta, ale minister obrony uważa, że w tej kwestii i on ma coś do powiedzenia, bo odpowiada m.in. za gospodarowanie kadrami na generalskich etatach.