Dlaczego? Bo zdaniem Wandy Łyżwińskiej, żony posła (również posłanki Samoobrony), ujawnienie seksafery przysporzyło jej mężowi zwolenników. Sam Łyżwiński, który niedługo może stracić immunitet i usłyszeć prokuratorskie zarzuty gwałtu oraz molestowania seksualnego, na temat sondażu milczy. Bardziej rozmowna jest jego żona. - Gdziekolwiek się ruszamy, ludzie go rozpoznają, podchodzą, klepią po ramieniu i proszą o autografy. Stąd pomysł sondażu. Ale żeby nie było zarzutów, że na respondentów wybieramy tylko naszych wyborców, chcemy, by w badaniu wzięli udział sami studenci - mówi. Czy pozytywny wynik sondażu otworzy Łyżwińskiemu drogę powrotu do Samoobrony? - Przynajmniej na razie nie ma na to szans. Zresztą pierwsze słyszę, żeby Łyżwiński robił jakiś sondaż wśród studentów - odpowiada "Wprost" zaskoczony wicepremier Andrzej Lepper. O sprawie także w najbliższym numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 28 maja. <a href=https://wydarzenia.interia.pl/raport/seksafera class="more" style="color:#07336C" target="_blank">Zobacz nasz raport specjalny: Seksafera w Samoobronie</a>