Mateusz Kijowski robi wszystko, by zaistnieć w polityce. Wczoraj skompromitowany były szef Komitetu Obrony Demokracji pojawił się przed komisariatem, w którym przesłuchiwany był Władysław Frasyniuk - pisze na łamach "Super Expressu" Marcin Torz. Gazeta przypomina, że Kijowski usłyszał kilka dni temu prokuratorskie zarzuty przywłaszczenia ponad 120 tys. zł pochodzących ze zbiórek KOD. Miał je dostać za usługi informatyczne, których w rzeczywistości nie wykonał. Grozi mu za to osiem lat więzienia. "Kijowski mimo kłopotów z prawem najwyraźniej jednak bardzo pragnie wrócić na szczyt. Wygląda na to, że chciał ocieplić swój wizerunek przy Frasyniuku. Bardzo się jednak zawiódł" - czytamy. Jak relacjonuje "Super Express", Frasyniuk nie tylko "chłodno przywitał się z Kijowskim", ale później dał mu do zrozumienia, że nie jest szczęśliwy z powodu jego obecności. Gdy Kijowski przedarł się przez szpaler dziennikarzy i chciał stanąć u boku udzielającego wywiadów Frasyniuka, ten zaśmiał się i rzucił: "O, jest informatyk!". "Mina Kijowskiemu natychmiast zrzedła" - opisuje gazeta. Więcej w "Super Expressie".