"Dziękuję Wam! Jesteście Wielcy i Wspaniali! Sam jestem nikim" - napisał w poniedziałek Kukiz na stronie internetowej do kilkudziesięciu tysięcy wolontariuszy ośmioosobowego sztabu wyborczego. Jak podaje gazeta - jeszcze dwa miesiące temu sztab liczył dwie osoby, miał jeden telefon zainstalowany w niewielkim pokoiku w Lubinie oraz zero środków na koncie. Już po tygodniu pracy sztab miał do pomocy kilka tysięcy wolontariuszy, a po kolejnych dziesięciu tygodniach - ponad pół miliona złotych na koncie. - Do wczoraj byliśmy uważani za antysystemowych oszołomów - powiedział gazecie Patryk Wild, 41-latek, z zawodu architekt, były wójt Stoszowic na Dolnym Śląsku. Patryk Wild to jedna z czołowych postaci w sztabie Pawła Kukiza. Dziesięć lat temu działał w polityce w barwach PO. Z partii odszedł w 2008 roku i założył lokalne stowarzyszenie polityczne Dolny Śląsk XXI, by potem na chwilę związać się z komitetem wyborczym prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Jednak kiedy ten zaczął romansować z PO, Wild zerwał współpracę i dziś jest niezależnym radnym wojewódzkim. To właśnie Wild namówił Kukiza, by kandydował do sejmik, a potem (kiedy w wyborach lokalnych otrzymał 10 proc. głosów), by stanął do walki o prezydenturę - pisze gazeta. Kukiza znał prywatnie 31-letni Patryk Hałaczkiewicz, z wykształcenia politolog, zaangażowany w projekt Obywatele do Senatu, zwolennik wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW). Poznali się w ruchu zmieleni.pl. - Razem pojechaliśmy we wrześniu 2014 r. namówić Kukiza, by włączył się w politykę - przyznaje Wild. Hałaczkiewicz został później szefem sztabu wyborczego w kampanii prezydenckiej. Sztab tworzą 30-, 40-letni zdegustowani politycznymi układami z tzw. Polski B wyborcy i wolontariusze. - Rozczarowani Polską, która nie ma im nic do zaproponowania poza pracą na Wyspach - mówi Wild. W sztabie znalazły się takie osoby, jak prezes Regionalnego Centrum sportowego z Lubina Piotr Midziak, prawnik w Starostwie Powiatowym w Lubinie Tomasz Ochocki, burmistrz Milicza Paweł Wybierała, czy Miłosz Lodowski ze stowarzyszenia koliber. Kukiz i jego ludzie postawili na internet i pracę ponad 20 tys. wolontariuszy. W przeliczeniu na zdobyte głosy była to najtańsza kampania w historii. - Bez złotówki z budżetu - wskazuje Hałaczkiewicz. Sympatycy Kukiza są przekonani, że PO i PiS nie są w stanie razem rządzić, więc ich ruch będzie języczkiem u wagi. - Zapewniam, że nie zbudujemy partii, by sięgnąć po zatrute pieniądze. Do wyborów parlamentarnych stanie ruch obywatelski, który nie będzie brał subwencji - powiedział Wild.