Przypomnijmy, że w czwartek funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali pięć osób, które miały wyłudzić blisko 2 mln zł z PKP. Wypłatę całości wynagrodzenia w ostatniej chwili zablokował minister infrastruktury Andrzej Adamczyk i to on złożył zawiadomienie o podejrzeniu działania na szkodę spółki. Ale CBA już wcześniej przyglądało się temu zleceniu - pisze w "Rzeczpospolitej" Izabela Kacprzak. Wątpliwości śledczych budził nie tylko fakt, że warszawska spółka Sensus Group dostała kontrakt na szkolenia z zagrożeń terroryzmem bombowym przed ŚDM bez przetargu, ale też powiązania spółki z ówczesnymi szefami służb: Biura Ochrony Rządu Andrzejem Pawlikowskim i Agencji Wywiadu Piotrem Małeckim (obaj w niejasnych okolicznościach odeszli już ze stanowisk). Właścicielem spółki jest bowiem Sławomir W. - znajomy Pawlikowskiego i Małeckiego z firmy doradczej z zakresu bezpieczeństwa Binase. Choć PKP zapewniały, że spółka została zweryfikowana, to jednak według informacji "Rzeczpospolitej" Sensus Group powstała dopiero trzy dni po złożeniu oferty na szkolenie. Wieloletnie doświadczenie wykazała, bo jej właściciel odkupił udziały w nieaktywnej spółce wydawniczej Best zarejestrowanej w 2004 roku i zmienił nazwę na Sensus. "Ani spółka, ani W. nie zajmowali się wcześniej zabezpieczeniem pirotechnicznym i nie powinni zostać wybrani do realizacji tej umowy. To rola policji i ABW" - mówi gazecie osoba znająca kulisy śledztwa dodając, że szkolenia były "fikcją" i "pogadankami". Dziennik ujawnia również, że PKP nie zwracała się do policji, a ona za darmo ochraniałaby dworce, w ramach specjalnych uprawnień, które dostała na czas ŚDM. Więcej w "Rzeczpospolitej".