Zmiana systemu dowodzenia armią w czasie wojny to efekt reformy struktury kierowania wojskiem, która została przyjęta w poprzednim roku. W miejsce siedmiu dowództw powstały dwa: generalne, odpowiedzialne za szkolenie i przygotowanie wojsk, i operacyjne, odpowiadające za ich użycie. Sztab Generalny nie dowodzi już armią, lecz stał się głównym ośrodkiem planowania. Doradza też szefowi MON - pisze "Rzeczpospolita". Reforma przewiduje również powołanie naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych, który ma podlegać prezydentowi RP i będzie dowodził obroną kraju. Jak komentuje na łamach "Rzeczpospolitej" generał Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, naczelny dowódca formalnie może zostać powołany dopiero w czasie wojny. W czasie pokoju istnieje jednak możliwości wskazania tzw. kandydata na stanowisko. Według generała Kozieja, stanie się to już w najbliższych miesiącach.