Jak czytamy <a href="http://www.rp.pl/Unia-Europejska/307239923-Francuzi-przeciw-Jugendamt.html" target="_blank">w "Rzeczpospolitej"</a>, co roku niemiecki urząd ds. dzieci - Jugendamt - interweniuje w przypadkach rozwodów par międzynarodowych. Według dziennika, w praktyce zabiera dzieci rodzicom zagranicznym i oddaje pod opiekę niemieckim tak, żeby mogły być wychowywane w Niemczech, w niemieckiej kulturze i języku niemieckim. "Często towarzyszą temu poważne ograniczenia dla drugiego rodzica, łącznie z zakazem używania języka tego rodzica. Praktyka była wielokrotnie opisywana w polskich mediach, zajmował się nią rząd PiS oraz eurodeputowani tej partii" - pisze "Rz". Jak informuje gazeta, troje francuskich eurodeputowanych opublikowało w dzienniku "Le Parisien" apel o interwencję UE w tej sprawie. Są to Emmanuel Maurel i Edouard Martin z Partii Socjalistycznej oraz Virginie Roziere z Lewicowej Partii Radykalnej - ugrupowań, które "trudno uznać za nacjonalistyczne czy antyniemieckie". Apel dotyczy problemu par francusko-niemieckich i obywateli Francji, którzy w razie rozwodu stykają się - jak czytamy - "z gigantyczną niemiecką machiną biurokratyczną i sądowniczą. Nie umieją się poruszać w jej meandrach, nie stać ich na opłaty i honoraria adwokackie". Zgodnie z informacją "Rz", w sumie do Parlamentu Europejskiego wpłynęło 300 skarg w tej sprawie. "Od Francuzów, Polaków, Szwedów, Włochów i innych narodowości. Za każdym razem problem jest ten sam: niemiecki urząd Jugendamt, a za nim niemiecki sąd uznają, że to rodzic niemiecki najlepiej podoła obowiązkom wychowania dziecka. Mimo to sędzia np. francuski mógł wyrazić na ten sam temat odrębną opinię" - donosi gazeta. Więcej w "Rzeczpospolitej"