"Muzyka", "śpiew" oraz spożywanie piwa i wina" - takie obrzędy odprawiają Wyznawcy Słońca, najnowszy związek wyznaniowy w Polsce. Choć są grupą aktywistów ekologicznych i praktycznie nie posiadają doktryny religijnej w połowie października Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji wpisało ich na listę, na której widnieją dużo poważniejsze wyznania. "Rzeczpospolita" przypomina, że w marcu ten sam resort odmówił uznania Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, którego wyznawcy twierdzą, że potwór kieruje sprawami ludzkimi poprzez makaronową mackę, a w raju czeka na nich striptiz i wulkany piwny. Tym razem Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji uznało, że w odróżnieniu od Kościoła Latającego Potwora Spaghetti Wyznawcy Słońca z religii nie żartują. MAiC zarejestrował związek na podstawie listy 100 podpisów osób deklarujących przynależność do wyznania. Wyznawcy Słońca nie ukrywają, że zbierali je podczas imprez, m.in. w jednym z klubów. Deklarowane przez Wyznawców Słońca rytuały przypominają zwykłe spotkania towarzyskie. To m.in. "przyzywanie lub wygnanie roku", "wznoszenie tzw. zdrawic (rytualnych toastów)" i "libacje". "Obrzędy mają u nas luźną formę. Ogólnie można powiedzieć, że najważniejsza jest muzyka i impreza" - przyznaje Bartosz Wójcikiewicz, założyciel związku. Psycholog społeczny prof. Zbigniew Nęcki uważa, że ministerstwo popełniło błąd, rejestrując Wyznawców Słońca. "Przypomina mi to sprawę Latającego Potwora Spaghetti. To dowcipne, jednka nie ma wiele wspólnego z religią, która szuka odpowiedzi na pytanie o sens życia" - mówi w "Rzeczpospolitej" prof. Nęcki.